Nie mamy się gdzie podziać - alarmują mieszkańcy ewakuowani wczoraj wieczorem z popękanej kamienicy na warszawskiej Pradze. Ich budynek grozi zawaleniem. Inspektor Nadzoru Budowlanego nakazał natychmiast wstrzymać prace na sąsiedniej działce.

To właśnie głęboki wykop mógł być powodem usterek w budynku.18 z 22 ewakuowanych osób ostatnią noc spędziło w hotelu robotniczym. Dzisiaj przyszli przed swoją kamienicę licząc, że będą mogli zabrać przynajmniej część rzeczy.

Lokale zastępcze od dzisiaj znalazły się tylko dla dwóch z siedmiu ewakuowanych rodzin - ustalił reporter RMF FM Paweł Świader. Pozostałe osoby będą musiały poczekać na inne mieszkania conajmniej 2 tygodnie, a do tego czasu będą mieszkać w trzygwiazdkowym hotelu.

Kierownik budowy sąsiadującej z kamienicą, z którym udało się porozmawiać naszemu reporterowi twierdzi, że to nie jego inwestycja jest powodem kłopotów z kamienicą. Według mężczyzny, to wody podziemne się podniosły i budynek osiadł.

Pytaliśmy urzędników z dzielnicy Praga Południe jak to jest z kontrolą podobnych inwestycji. Z ich tłumaczeń wynika, że właściwie nikt nie kontroluje podobnych budów. Nadzór budowlany wkracza do akcji gdy coś jest nie tak, a po wydaniu pozwolenia na budowę inwestycja jest pod kontrolą...samego inwestora. Takie mamy w Polsce przepisy - twierdzą urzędnicy z dzielnicy Praga Południe. I winę zrzucają na Wydział Architektury w Ratuszu, który zatwierdza projekty i wydaje pozwolenia na budowę. W tym przypadku urzędnicy dzielnicy twierdzą, że o pękających ścianach dowiedzieli się w czwartek 11 marca. Mówią też, że natychmiast poinformowali o tym inspekcję nadzoru budowlanego. Jej pracownik pojawił się na miejscu dopiero w poniedziałek. Dlaczego tak późno? Nie wiem - odpowiada powiatowy inspektor budowlany. Zależy co było w tym zawiadomieniu urzędników - dodaje.

Urzędnicy dzielnicy nie wykluczają zawiadomienia prokuratury, gdyż ich zdaniem inwestor naraził mieszkańców i wciąż naraża swoich pracowników na niebezpieczeństwo.