Już 1300 ludzi usuwa awarie elektryczności na północy województwa śląskiego. Mimo to rośnie liczba domów bez energii elektrycznej. Prąd nie dociera do 15 tysięcy budynków. Wczoraj poszkodowanych było o trzy tysiące mniej. Ogłoszenie stanu klęski żywiołowej, czego chce powiat myszkowski, znacznie przyspieszyłoby naprawę uszkodzonej sieci energetycznej.

Choć służby energetyczne pracują nieprzerwanie, gospodarstw pozbawionych zasilania wciąż przybywa, bo pojawiają się nowe awarie i uszkodzenia sieci. Powodem jest szadź, zlodowacenie sieci i łamiące się drzewa.

Prezes ENION-u, głównego dostawcy prądu w regionie, przyznał w rozmowie z reporterem RMF FM Piotrem Glinkowski, że oni już są w stanie klęski żywiołowej, a sytuacja ich przerosła. Do pomocy wynajęli nawet firmy zewnętrzne.

Mieszkańcy Niegowej w powiecie myszkowskim oraz kilku okolicznych wsi mają pretensje przede wszystkim do zakładu energetycznego. Co z tego, że jest sprzęt, że są pracownicy, jak nikt tej pracy nie koordynuje, a maszyny często stoją nieużywane - mówią. Sołtys Niegowej przyznaje, że rozgniewani ludzie przychodzą do niego, a on bezradnie rozkłada ręce.

Sprawę koordynacji wszystkich służb ma dziś rozwiązać wojewoda. Dziś także na spotkaniu w Urzędzie Wojewódzkim w Katowicach zapadną decyzje w sprawie ogłoszenia stanu klęski żywiołowej.

W województwie śląskim prawie 15 tys. odbiorców pozbawionych jest dostaw prądu. Według danych Centrum Zarządzania Kryzysowego Wojewody Śląskiego najwięcej gospodarstw, instytucji i firm pozbawionych zasilania znajduje się w powiecie myszkowskim (8,3 tys.), a także zawierciańskim (4,1 tys.) i częstochowskim (blisko 2,5 tys.). Do normy wróciła sytuacja w powiecie kłobuckim, energetycy kończą też prace w powiecie lublinieckim.

W niektórych przypadkach odbiorcy pozbawieni są nie tylko prądu, ale często także ogrzewania, bieżącej wody i łączności telefonicznej już dziesiąty dzień. Nie ma gwarancji, że wszędzie uda się przywrócić zasilanie najdalej do końca tego tygodnia, choć takie są intencje energetyków. Aby było to możliwe, trzeba naprawić cztery linie wysokiego napięcia, 35 linii średniego napięcia oraz podłączyć 307 stacji energetycznych.

Duża liczba awarii spowodowała, że w hurtowniach brakuje już słupów elektrycznych i przewodów; energetycy kupują je teraz bezpośrednio od producentów. Naprawy sieci są trudne - utrudnia je głęboki śnieg, trudno dostępne tereny, niska temperatura, wiejący wiatr, oblodzenia konstrukcji słupów i przewodów.