Zatrzymany w Pradze 68-letni Polak jest podejrzewany o spowodowanie zagrożenia dla ruchu lotniczego i wywołanie fałszywego alarmu - podaje agencja prasowa CTK odnosząc się do awaryjnego lądowania samolotu linii Enter Air lecącego z z Las Palmas do Warszawy. Jak powiedziała CTK rzeczniczka policji Katerina Rendlova, przesłuchiwany przez czeskich funkcjonariuszy mężczyzna tłumaczył swoje zachowanie "poleceniami Boga". Na pokładzie samolotu nie znaleziono żadnych materiałów wybuchowych.

Zatrzymany w Pradze 68-letni Polak jest podejrzewany o spowodowanie zagrożenia dla ruchu lotniczego i wywołanie fałszywego alarmu - podaje agencja prasowa CTK odnosząc się do awaryjnego lądowania samolotu linii Enter Air lecącego z z Las Palmas do Warszawy. Jak powiedziała CTK rzeczniczka policji Katerina Rendlova, przesłuchiwany przez czeskich funkcjonariuszy mężczyzna tłumaczył swoje zachowanie "poleceniami Boga". Na pokładzie samolotu nie znaleziono żadnych materiałów wybuchowych.
Służby na praskim lotnisku, gdzie wylądował samolot /PAP/EPA/FILIP SINGER /PAP/EPA

Czeskie służby wykluczyły motyw o charakterze terrorystycznym - podkreśliła Rendlova. Rzeczniczka policji relacjonowała, że po wejściu na pokład funkcjonariusze musieli użyć wobec mężczyzny środków przymusu, ponieważ nie reagował na polecenia opuszczenia samolotu. Nie zachowywał się agresywnie ani problematycznie, jednak nie chciał współpracować z funkcjonariuszami - tłumaczyła.

Mężczyzna przebywa w areszcie i na razie nie postawiono mu oficjalnie żadnych zarzutów. Jeszcze dziś spodziewane są wyjaśnienia czeskiej policji granicznej w tej sprawie.

W sobotę rano pasażerowie feralnego lotu przylecieli do Warszawy inną maszyną podstawioną przez Enter Air. Po wylądowaniu w Warszawie skarżyli się w rozmowie z dziennikarzami, że na lotnisko w Pradze nie przyjechał do nich nikt ze strony przewoźnika, cały czas przesuwano godzinę odlotu, a informacje, które otrzymywali, były nieczytelne. W końcu pojawiła się jakaś osoba, zastępca konsula, który usiłował uspokajać ludzi, organizować jedzenie, koce - mówił jeden z pasażerów. 

Zdaniem innego, przewoźnik nie zabezpieczył pasażerom noclegów i żywności. Mówili, że mamy zabezpieczone hotele i żywność. Nic nie było załatwione. Ludzie z małymi dziećmi leżeli na podłodze, udało się zabezpieczyć żywność i herbatę - powiedział.

Inny z pasażerów, relacjonując przebieg wydarzeń na pokładzie samolotu lecącego z Las Palmas, opowiadał, że w trakcie lotu mężczyzna grożący posiadaniem ładunku wybuchowego dyskutował z załogą. Nie było krzyków, była rozmowa - mówił. Według niego jeden z pasażerów miał pomóc w obezwładnieniu mężczyzny, samolot szybko wylądował w Pradze, gdzie na pokład weszli antyterroryści i wyprowadzili awanturującego się Polaka; następnie wszyscy pasażerowie zostali dokładnie przeszukani - po dwie osoby wychodziły do autokaru; opróżnianie samolotu trwało ok. 3 godzin.

(mn)