Do 19 kwietnia krakowski sąd apelacyjny odroczył wydanie wyroku w sprawie Brunona Kwietnia. Doktor chemii, były pracownik naukowy Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie został nieprawomocnie skazany na 13 lat więzienia za przygotowywanie zamachu terrorystycznego na Sejm.

Do 19 kwietnia krakowski sąd apelacyjny odroczył wydanie wyroku w sprawie Brunona Kwietnia. Doktor chemii, były pracownik naukowy Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie został nieprawomocnie skazany na 13 lat więzienia za przygotowywanie zamachu terrorystycznego na Sejm.
Na 2 planie Brunon Kwiecień /Archiwum RMF FM

Dziś na niejawnej rozprawie sąd wysłuchiwał wystąpień adwokatów oraz stanowiska prokuratora w kwestiach objętych klauzulą tajności. O godz. 13.30 przywrócił jawność rozprawy, wysłuchał uzupełniających wystąpień obrony i samego Kwietnia, a na koniec podał informację o terminie ogłoszenia wyroku.

Wczoraj podczas jawnej części rozprawy obrońcy oskarżonego wnosili o uchylenie wyroku i skierowanie sprawy do ponownego rozpoznania. Podnosili m.in. argumenty o stronniczości sądu i nieuczciwości procesu oraz dowolnym interpretowaniu przez sąd materiału dowodowego - co ich zdaniem doprowadziło do uznania winy oskarżonego i wymierzenia rażąco surowej kary. Powtórzyli również argumenty, że podsądny padł ofiarą nielegalnej gry operacyjnej ABW. Do apelacji obrońców przyłączył się Kwiecień, twierdząc m.in., że jego proces ma znamiona procesu politycznego.

"Linia obrony prowadzi oskarżonego i jego obrońców w ślepy zaułek"

Przeciwko apelacji obrońców wystąpił prokurator twierdząc, że zgłaszane argumenty są bezzasadne i nie zasługują na uwzględnienie. Zdaniem prokuratora, Sąd Okręgowy prawidłowo ocenił materiał dowodowy i wydał właściwą karę, a proces odbywał się z poszanowaniem prawa. Prokurator stwierdził, że "niekorzystny wyrok dla oskarżonego i obrońców nie upoważnia do emocjonalnego zarzucania sądowi nieuczciwości".

Sprawa jest na tyle precedensowa i obszerna, że sąd miał pełne prawo odroczyć wydanie swojego orzeczenia i nie jest to dla mnie zaskoczeniem. Dziwiłbym się, gdyby sąd z marszu przystąpił dziś do wydawania orzeczenia - powiedział dziennikarzom prok. Mariusz Krasoń po czwartkowej rozprawie.

Pytany o linię obrony oskarżonego, "atakującą sąd i ABW", prokurator stwierdził: Generalnie uważam, że ta linia obrony prowadzi oskarżonego i jego obrońców w ślepy zaułek. Materiał dowodowy w tej sprawie jest na tyle mocny i poważny, że brakuje argumentów merytorycznych do dyskusji z treścią wyroku Sądu Okręgowego w Krakowie. Stąd uważam, że ta linia obrony nie doprowadzi tamtej strony do sukcesu - dodał prokurator.

Jeden z obrońców Brunona Kwietnia mec. Maciej Burda powiedział dziennikarzom, że "nie pojawiły się żadne nowe wątki, generalnie rozprawa apelacyjna nie polegała na prowadzeniu jakichkolwiek dowodów, tylko prezentowaliśmy swoje stanowiska". Siłą rzeczy więc zakres tego postępowania odwoławczego nie mógł spowodować nowych dowodów - wyjaśnił. Pytany, jakiego wyroku się spodziewa stwierdził, że "nie spodziewa się żadnego wyroku". W tej sprawie piąty rok ponoszę same porażki, tak że wszystko może się przytrafić - stwierdził obrońca.

Pytany o słowa Brunona Kwietnia, który mówił, że "padł ofiarą spisku ABW", adwokat odpowiedział: Myślę, że spisek to za duże słowo, co najwyżej wykorzystanie pewnych właściwości osobistych pana Brunona Kwietnia do zrealizowania bieżących ówczesnych celów ABW". "Przypominam po raz kolejny, że ta sprawa została wykorzystana do tego, żeby lobbować za pewnym rozwiązaniem legislacyjnym i z tego powodu mamy wątpliwości co do intencji agentów działających w otoczeniu Brunona Kwietnia w 2012 r. - powiedział adwokat. Tuż po zatrzymaniu Brunona Kwietnia ówczesny szef Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie apelował o to, aby agencji nie odbierać uprawnień procesowych, powołując się na tę sprawę jako przykład sprawnej i skutecznej pracy tej instytucji - dodał adwokat.

Apelację od wyroku sądu pierwszej instancji złożył też obrońca współoskarżonego Macieja O., skazanego na dwa lata w zawieszeniu za nielegalny handel i posiadanie broni.

Chciał zdetonować w pobliżu Sejmu cztery tony materiałów wybuchowych

Według śledczych Kwiecień zamierzał zdetonować w pobliżu Sejmu cztery tony materiałów wybuchowych na bazie saletry, umieszczonych w pojeździe SKOT. Do eksplozji miało dojść podczas posiedzenia z udziałem prezydenta, premiera i ministrów - w trakcie rozpatrywania w Sejmie projektu budżetu.

W procesie, który rozpoczął się w styczniu 2014 r., Brunon Kwiecień przyznał się do tego, że przygotowywał i opracowywał zamach na gmach Sejmu, natomiast nie poczuwał się do winy i twierdził, że był inspirowany przez osobę współpracującą z ABW.

W grudniu 2015 r. krakowski sąd uznał Brunona Kwietnia za winnego przygotowywania zamachu terrorystycznego na konstytucyjne organy RP, usiłowania nakłaniania dwóch studentów do przeprowadzenia takiego zamachu oraz nielegalnego posiadania broni i handel nią. Skazał go za to na karę łączną 13 lat pozbawienia wolności.

Według sądu pierwszej instancji, plan oskarżonego był realny i możliwy do przeprowadzenia, dysponował on niezbędną wiedzą, możliwościami i urządzeniami, dokonał niezbędnych ustaleń i przygotowań do zamachu, nie ma także dowodu, że chciał się wycofać. Od tego wyroku apelowali obrońcy.

(mal)