14 marca Izba Wojskowa Sądu Najwyższego ogłosi wyrok w sprawie Nangar Khel. Prokuratura wniosła apelację. Nie zgadza się z poprzednią decyzją sądu, na mocy której uniewinniono wszystkich siedmiu żołnierzy oskarżonych o zbrodnię wojenną w afgańskiej wiosce.

Sąd zakończył proces i odroczył na tydzień ogłoszenie wyroku w tej sprawie. Ostatniego dnia głos zabrali oskarżeni. Wszyscy wnieśli o utrzymanie w mocy wyroków uniewinniających.

Najdłużej przemawiał kapitan Olgierd C., dowódca grupy bojowej w bazie Wazi Khwa. Jak powiedział, urząd prokuratorski nie chce wyciągać wniosków z tego, co mówił w śledztwie i na procesie. Prokurator mówił o prawie konfliktów zbrojnych, zasadzie proporcjonalności i minimalizowaniu strat na wojnie. Talibowie nie mają czołgów, śmigłowców i ciężkiego sprzętu - jeśli tak, no to po co nam rosomaki, armato-haubice, ciężki sprzęt? Ten sprzęt ma nam dać przewagę. Wykorzystujemy go tak, jak potrafimy. Na I zmianie musieliśmy wszystko sami organizować i liczyć na Amerykanów - podkreślił kapitan.

Odpierając zarzut, że w rejonie Nangar Khel nie było zagrożenia, kapitan C. zauważył, że prokuratora nie było na miejscu. Ja, jako dowódca, oceniłem, że zagrożenie było. Zatrzymano dwóch talibów, inni byli w rejonie i obserwowali, co się dzieje. Istniało zagrożenie, że może dojść do kolejnego ataku na polsko-amerykańskie siły - powiedział.

Podkomendni kapitana C. jednogłośnie wnosili o oddalenie apelacji. Sześciokrotnie padła formuła "wnoszę o uniewinnienie moich podkomendnych, przełożonych i mnie".

Jeśli za tydzień Sąd Najwyższy zdecyduje o odrzuceniu apelacji, uniewinnienie żołnierzy z Nangar Khel będzie już wyrokiem prawomocnym.

Bezprecedensowa sprawa w historii polskiej armiI

16 sierpnia 2007 r. w wyniku ostrzału z broni maszynowej i moździerza wioski Nangar Khel na miejscu zginęło sześć osób - dwie kobiety, mężczyzna (pan młody przygotowujący się do uroczystości weselnej) oraz troje dzieci (w tym dwoje w wieku od trzech do pięciu lat). Dwie kolejne osoby zmarły w szpitalu.

Konwencja haska stwierdza, że ludność cywilna na terenach objętych wojną jest chroniona "w takim zakresie, w jakim nie uczestniczy w walkach". Złamanie konwencji jest zbrodnią wojenną. Prokuratura wojskowa z Poznania oskarżyła o nią siedmiu żołnierzy: dowódcę grupy kapitana Olgierda C., podporucznika. Łukasza Bywalca, chorążego Andrzeja Osieckiego, plutonowego Tomasza Borysiewicza, starszych szeregowych Jacka Janika i Roberta Boksę oraz starszego szeregowego rezerwy Damiana Ligockiego. Sześciu oskarżonym groziła nawet kara dożywocia. Starszy szeregowy Ligocki jako jedyny nie miał zarzutu zabójstwa cywili, lecz ostrzelania niebronionego obiektu, dlatego groziło mu do 15 lat więzienia.

Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie zebrał się w tej sprawie 54 razy. Prokuratura zażądała dla żołnierzy kar od dwunastu do pięciu lat więzienia. Obrona i sami oskarżeni wnosili o uniewinnienie. Ich zdaniem państwo powinno brać odpowiedzialność za żołnierzy, których wysyła na wojnę.

Z braku dowodów 1 czerwca 2011 r. uniewinniono wszystkich oskarżonych. Sąd podkreślił, że materiał dowodowy nie był pełny i miał liczne braki.