We Francji zapanował chaos z powodu coraz wyższych cen paliw. Przeciwko nim protestują jednocześnie rybacy, firmy transportu morskiego oraz rolnicy.

Już po raz trzeci w ciągu ostatnich dni kilkadziesiąt kutrów zablokowało wyjścia z części ważnych francuskich portów, m.in. w Normandii i Langwedocji. W rezultacie nie mogą kursować promy pasażerskie i towarowe. Z kolei w rejonie Bordeaux kilkuset rolników zatarasowało drogi traktorami.

Rybacy są zdesperowani, bo w ciągu roku ceny używanego przez nich paliwa wzrosły prawie trzykrotnie. Twierdzą, że jak tak dalej pójdzie, większość z nich zbankrutuje. Do ich protestu przyłączyły się także firmy transportu morskiego, bo kiedy porty są zablokowane, promy pasażerskie – rzecz jasna - nie mogą kursować. Obniżek cen paliwa żądają też rolnicy, a cóż dopiero mówić o zwykłych kierowcach, który coraz bardziej wściekają się na stacjach benzynowych.

Problem polega na tym, że nikt nie chce za obecny chaos wziąć na siebie odpowiedzialności. Minister finansów apeluje o obniżenie cen paliwa do koncernów naftowych – te ripostują natomiast, że ceny detaliczne benzyny i olejów napędowych spadłyby aż o trzy czwarte, gdyby rząd zniósł nałożone na sprzedaż paliwa wysokie taksy...

Posłuchaj relacji korespondenta radia RMF FM z Paryża, Marka Gładysza:

00:20