40 osoby zginęły a prawie 700 zostało rannych w ponad 400 wypadkach do jakich doszło podczas świąt. Przyczyna to trudne warunki jazdy i przede wszystkim nieostrożność kierowców.

We wtorek ta smutna statystyka powiększyła się. Do najpoważniejszego wypadku doszło w Małopolsce w miejscowości Biały Kościół. Kierowca Skody Felicji jadący z nadmierną prędkością wpadł w poślizg, zjechał na przeciwny pas i czołowo zderzył się z ciężarówką. Na miejscu zginęły trzy osoby a czwarta zmarła podczas reanimacji. Nadal bardzo ciężki jest stan zdrowia piątego pasażera Skody, który walczy o życie w szpitalu. Dzień wcześniej w Lubomierzu między Mszaną Dolną a Szczawą - także w Małopolsce - pijany 17-latek wjechał Renault Clio w grupę kolędników. Dwie osoby zginęły natomiast na krajowej dwójce w okolicach Świebodzina w lubuskiem. Samochód, którym podróżowały wpadł w poślizg i uderzył w drzewo. I w tym przypadku do tragedii prawdopodobnie nie doszłoby, gdyby nie brawura kierowcy.

To i tak zdecydowanie mniej, niż w latach poprzednich - mówią policjanci. Według Zbigniewa Matwieja, rzecznika Komendanta Głównego Policji, niepokojąca jest rosnąca liczba ofiar wśród pieszych. Jak podkreślają policjanci wielu tragedii można by było uniknąć gdyby piesi dbali o to, by być widocznym na drodze: "Pieszy idący poboczem nie jest widoczny. Tak jest w małych miejscowościach gdzie nie ma chodników ale również poza tymi miejscowościami należy jeździć wyjątkowo ostrożnie" - radził Zbigniew Matwiej z biura prasowego Komendy Głównej Policji.

10:40