Nieszczęśliwy wypadek, czy też zamach terrorystyczny? - odpowiedzi na to pytanie szuka tajska policja. Wciąż nie wiadomo dlaczego zapalił się Boeing 737 na lotnisku w Bankoku.

Ogień pojawił się w czasie, kiedy pasażerowie wchodzili do samolotu. Zginęła jedna osoba, a 4 zostały ranne. Pozostałych podróżnych bezpiecznie ewakuowano. Wielu świadków twierdzi, że tuż przed pożarem słychać było głośną eksplozję. Nie można wykluczyć, że był to zamach terrorystyczny. Samolotem tym miał lecieć premier Tajlandii. Na szczęście nie zdążył dojechać na lotnisko.

Premier Tajlandii Thaksin Shinawatra miał lecieć do miasta Chiang Mai w północnej części państwa. Jego podróż nie została odwołana. Premier poleci wojskowym helikopterem.

Foto EPA

00:05