Wbrew zapowiedziom przed łódzkim sądem nie zapadł dziś wyrok w głośnej sprawie dotyczacej wypadku w centrum Łodzi. Póltora roku temu kierowca-pirat najpierw potrącił rowerzystę, a uciekając z miejsca wypadku, kilkaset metrów dalej wjechał w grupę przechodniów.

Starsza kobieta i jej 5-letnia prawnuczka zginęły na miejscu. Trzecia ofiara - młoda kobieta - zmarła w szpitalu. Ocalała tylko jej kilkumiesięczna córeczka. Kierowca uciekł z miejsca wypadku. 28-letni mężczyzna, który początkowo przyznał się do winy, przed sądem jednak to odwołał. Sąd wznowił proces uznając, że trzeba uzupełnić proces dowodowy i przesłuchać dodatkowo kilku świadków i jednego z biegłych. Decyzja tą oburzeni są krewni ofiar wypadku - jak na zbawienie czekają bowiem na wyrok. Decyzją sądu była też zaskoczona prokurator Lidia Jóźwiak, która uważa, że dowody przeciwko domniemanemu sprawcy wypadku zebrane przez prokuraturę są wystarczające. W tej sprawie mogą zapaść tylko dwa wyroki - uważa prokurator Jóźwiak - albo uniewinniający, albo skazujący na maksymalną karę 12 lat więzienia. Termin kolejnej rozprawy sąd wyznaczył na 14 grudnia, ale trudno orzec, czy tego dnia nastąpi ostateczne rozstrzygnięcie całej sprawy.

Posłuchaj relacji łódzkiej reporterki radia RMF, Beaty Lubeckiej:

20:50