Za dwa lata każdy Amerykanin dostanie szansę startu w wyborach na prezydenta USA. Jak to możliwe? Szefowie jednej z amerykańskich sieci telewizyjnych chcą stworzyć program na wzór „Idola”, w którym zamiast muzycznego talentu telewidzowie wybiorą kandydata na głowę państwa.

Poszukujemy młodego Abrahama Lincolna; kogoś, kto ze swoją wizją mógłby pokierować krajem w nowym, ekscytującym kierunku - ogłaszają producenci programu.

Program ma nosić tytuł „Amerykański Kandydat" i wejść na ekrany telewizorów na początku 2004 roku. Finał przewidziano w Święto Niepodległości na głównym placu Waszyngtonu. Wtedy zostanie wybrany kandydat telewidzów na prezydenta. Zgłoszenie do programu może wysłać każdy Amerykanin powyżej 35. roku życia. Musi tylko zdobyć przychylność ekspertów prowadzących kwalifikacje. Do półfinału trafi bowiem 100 osób, po dwie z każdego stanu. Odtąd o tym, kto zostanie dalej, a kto odpadnie, decydować będą telewidzowie.

Autorzy programu są przekonani, że taki niezależny kandydat, niezwiązany z polityką ani republikanów, ani demokratów, miałby spore szanse. Przypominają na przykład, że gubernatorem Minnesoty został Jesse Ventura, sportowiec i gwiazda wrestlingu.

10:20