Wypchany Buszmen, pokazywany jako osobliwość w hiszpańskim muzeum aż do chwili, gdy wywołało to międzynarodowy skandal, powrócił w środę jak bohater na kontynent, z którego wywieziono go 170 lat temu.

Setki mieszkańców Gaborone, stolicy Botswany, kraju na południu Afryki, śpiewało hymn narodowy i tłoczyło się do budynku w śródmieściu, gdzie wystawiono trumnę z ciałem. W czwartek nieznany z imienia Buszmen zostanie uroczyście pochowany na koszt państwa, a władze zamierzają postawić pomnik ku czci zmarłego. Minister spraw zagranicznych Botswany, Mompati Merafhe, powiedział: "Nasze dzieje jako Afrykańczyków i ludzi czarnej rasy obfitują we wszelkiego rodzaju krzywdy. Jest to część procesu zamykania starego rozdziału historii".

W roku 1830 pewien francuski wypychacz zwierząt przebywający w Południowej Afryce wykradł z grobu ciało 27-letniego Buszmena, wypchał je i sprzedał hiszpańskiemu przyrodnikowi. Ten podarował je po pewnym czasie muzeum w małym hiszpańskim mieście Banyoles, gdzie zostało wystawione na widok publiczny w roku 1916. Wypchany Buszmen znajdował się tam aż do roku 1992. Hiszpania

przygotowywała się właśnie do Olimpiady w Sewilli, gdy opinia międzynarodowa zainteresowała się eksponatem i potępiła pokazywanie go jako przejaw rasizmu i barbarzyńskiego traktowania istoty ludzkiej. Wśród protestujących była Organizacja Jedności Afrykańskiej i Organizacja Narodów Zjednoczonych.

Buszmeni są ludem afrykańskim zamieszkującym obecnie kotlinę Kalahari i pustynię Namb. Specjaliści spierają się, czy zmarły przed 170 laty Buszmen pochodzi z Botswany, czy z regionu Kimberley w dzisiejszej Republice Południowej Afryki.

00:15