Pięciu Amerykanów i nowozelandzki obserwator zginęli wczoraj w Kuwejcie gdy amerykański samolot, podczas ćwiczeń na poligonie, przypadkowo zrzucił na nich bombę. Dziesięć osób, w tym kuwejccy żołnierze zostało rannych.

Według kuwejckich wojskowych, do wypadku doszło wczoraj wieczorem w odległości około 45 km od granicy z Irakiem. Amerykański samolot F-18 wystartował z lotniskowca USS Harry Truman do lotu ćwiczebnego. Samolot, w niewyjaśnionych okolicznościach, zrzucił ważącą 250 kg bombę, która spadła w pobliżu żołnierzy na poligonie Udari w Kuwejcie. Władze Nowej Zelandii zwróciły się z prośbą do Stanów Zjednoczonych o wyjaśnienie, dlaczego doszło do tragedii podczas wspólnych ćwiczeń wojskowych w Kuwejcie. Departament Obrony USA ujawnił, że samolot ćwiczył manewr bliskiego wsparcia. Nie podano jednak, dlaczego doszło do tragedii.

Jest to już trzeci poważny wypadek w amerykańskich siłach zbrojnych od czasu, gdy George W. Bush objął urząd prezydencki. Na początku marca w katastrofie samolotu Gwardii Narodowej zginęło 21 osób. Miesiąc wcześniej u wybrzeży Hawajów wynurzający się okręt podwodny USS Greenevill zatopił japoński statek szkoleniowy. Zginęło 9 osób przebywających na pokładzie trawlera.

foto EPA

08:30