Przynajmniej w Londynie. Taką decyzję podjął w poniedziałek burmistrz miasta Ken Livingstone.

Wielkiego przyjęcia w przełomową noc na ulicach brytyjskiej stolicy nie będzie. Livingstone przytaczał różne argumenty, od problemów z komunikacją począwszy - londyńskie metro stwierdziło, że nie zdoła przewieźć więcej niż milion osób, po względy bezpieczeństwa - policja i służby miejskie nie zdołały skoordynować swych działań i opracować wspólnego planu na tę wyjątkową noc.

By choć trochę ratować sytuację planowany gigantyczny pokaz sztucznych ogni nad Tamizą przełożono na kilka godzin wcześniej. Czy jednak w ogóle do niego dojdzie, nie wiadomo - sponsorom przełożenie godziny pokazu niezbyt się spodobało. Decyzję burmistrza określają mianem skandalu.

00:35