Rodzina zamordowanego przez SB Stanisława Pyjasa i jego koledzy ze studiów chcą, aby osobisty nadzór nad śledztwem ws. śmierci krakowskiego studenta objął prokurator generalny. Pismo w tej sprawie trafi w przyszłym tygodniu na biurko Andrzeja Seremeta. Dzisiaj przypada 33. rocznica zamordowania Pyjasa.

Jego ciało znaleziono nad ranem 7 maja 1977 roku w kamienicy przy ulicy Szewskiej 7 w Krakowie. Po wielu latach zdecydowano się na trzecie śledztwo w sprawie jego śmierci. Ekshumowano zwłoki krakowskiego studenta i teraz są one poddawane badaniom przez biegłych lekarzy. Przedstawiciele rodziny i znajomi z czasów studenckich chcą, aby osobisty nadzór nad śledztwem prowadzonym przez IPN objął prokurator generalny. Ma to zapewnić dokładne wyjaśnienie sprawy i dotarcie do wszystkich dokumentów - nawet tajnych - jakie znajdują się w polskich archiwach. Przyjaciele i rodzina chcieliby, aby to śledztwo było już ostatnim w tej sprawie.

Przy okazji rocznicy śmierci Stanisława Pyjasa - moja refleksja na temat tego, co zaobserwowałem na ulicy Szewskiej w Krakowie. Godzina 14:30 - przed tablicą zebrała się rodzina, przyjaciele Stanisława, znajomi ze studiów, dawni działacze NZS i dziennikarze. Wszyscy na chwilę zamilkli, aby oddać hołd krakowskiemu studentowi, składali kwiaty i wiązanki, zapalali znicze. W tym samym czasie w Rynku Głównym ze sceny płynęły głośne i radosne dźwięki kapeli przygrywającej do Juwenaliów. Klucz do bram miasta przekazał studentom prezydent Krakowa, a ci zapomnieli o tym, że 100 metrów dalej wspominano zamordowanego Stanisława Pyjasa.

Poniżej krytyki było także zachowanie "nawalonych" studentów na samej ulicy Szewskiej. W pijanym widzie mijali ludzi zebranych przy tablicy, krzycząc coś o Juwenaliach i robiąc sobie zdjęcia ze znanymi politykami. Nikt z nich nie zapytał, co w tym miejscu się stało, dlaczego palą się znicze i są kwiaty. Kiedyś studenci walczyli o wolną Polskę i o demokrację. Ci, którzy teraz z efektów tej walki korzystają, zupełnie o tym zapomnieli. I to jest smutne.