Na ławie oskarżonych zasiadło dziś czterech sosnowieckich funkcjonariuszy policji - sprawców śmiertelnego pobicia 23-letniego Michała Filipka, który zmarł w czerwcu ubiegłego roku po ich interwencji na jednym z osiedli w Sosnowcu.

Kto zawinił

Do zdarzenia doszło 16 czerwca w Sosnowcu. Michał i Paweł Filipkowie, którzy wraz z kolegą świętowali zdanie przez jednego z nich egzaminu, nie chcieli się wylegitymować przybyłym na miejsce policjantom - Radosławowi S. i Grzegorzowi P. Michał na polecenie policjantów wsiadł do radiowozu, Paweł protestował. Mówił w poniedziałek przed sądem, że nie posłuchał polecenia policjantów, bo nie chciał być odwieziony do izby wytrzeźwień. "Nie chciałem tam jechać, bałem się, że mama się dowie" - mówił.

Gdy funkcjonariusze obezwładniali Pawła, jego brat wyskoczył z radiowozu i uderzył jednego z policjantów. Policjanci wezwali posiłki, bracia zostali obezwładnieni i odwiezieni do izby wytrzeźwień. Zdaniem dyrektora placówki, Michał nie żył, gdy przywieziono go na miejsce. Według żeznających dzisiaj świadków policjanci byli bardzo brutalni.

"Policjanci bili Pawła, a jeden nich klęczał na plecach Michała." - zeznała w poniedziałek Olga M.. Według relacji Olgi M., "Czterech policjantów podniosło za ręce i nogi bezwładnego Michała i wrzucili go do radiowozu. Nie podobało mi się, w jaki sposób traktowano tych chłopców" -dodawała Olga M. jej relację potwierdzili inni świadkowie.

"Nigdy w życiu nie widziałam, żeby ktoś był tak pobity, jak Paweł" - powiedziała koleżanka braci Filipków, Katarzyna Ł. Była ona tamtego wieczoru umówiona z Filipkami i jeszcze jednym wspólnym kolegą. Kiedy dotarła na miejsce, dowiedziała się, że koledzy zostali pobici i odwiezieni do izby wytrzeźwień. "Policjanci nie chcieli udzielać informacji, ale zarówno oni, jak i pracownicy izby wytrzeźwień byli zdenerwowani" - mówiła w sądzie.

Jeden funkcjonariuszy odpowiada za nieumyślne spowodowanie śmierci Michała Filipka, trzej pozostali za dotkliwe pobicie jego brata Pawła, który spędził później kilka tygodni w szpitalu. Żaden z policjantów nie przyznaje się do winy.

00:25