Do ośmiu lat więzienia grozi 39-letniemu mieszkańcowi Łodzi, który podpalił jeden z marketów. Prokuratura zarzuciła mężczyźnie m.in. spowodowanie niebezpieczeństwa zagrożenia życia, zdrowia lub mienia.

Jak poinformował Jarosław Gwis z biura prasowego łódzkiej policji, na dach sklepu przy ul. Marysińskiej nieznany sprawca wrzucił plastikowy pojemnik zawierający kilka litrów łatwopalnej substancji i wzniecił pożar.

Ogień zauważyli okoliczni mieszkańcy, którzy powiadomili o tym pracowników sklepu, którym samym udało się go ugasić. Niezauważony przez nikogo podpalacz uciekł.

Wezwani na miejsce policjanci ustalili, że kilka godzin wcześniej jakiś mężczyzna wszczął awanturę w sklepie i groził jego spaleniem. Okazało się, że był to konkubent dawnej pracownicy marketu, która wcześniej została zwolniona. Ustalono jego tożsamość i zatrzymano go w mieszkaniu na pobliskim osiedlu.

39-letni łodzianin był zaskoczony zatrzymaniem i nie przyznawał się do podpalenia sklepu. Jednak zebrane przez policjantów dowody pozwoliły prokuraturze przedstawić mu zarzuty gróźb karalnych oraz spowodowania niebezpieczeństwa zagrożenia życia, zdrowia lub mienia. Został aresztowany na trzy miesiące.

Okazało się również, że mężczyzna był wcześniej notowany za rozboje, a w maju ub. roku rozpoczął przerwę w odbywaniu kary za rozbój.