Nie obeszło się bez politycznych akcentów w trzecim dniu pielgrzymki do Ziemi Świętej. Mimo, że papież unikał jednoznacznego poparcia dla dążeń Palestyńczyków do utworzenia niepodległego państwa, pośrednio przyznał, że takie państwo im się należy.

Lider Autonomii Palestyńskiej Jaser Arafat starał się nie tylko godnie przyjąć papieża, ale załatwić też przy okazji kilka politycznych interesów. Jerozolimę określił mianem "okupowanej", zaś w odwiedzonym przez Jana Pawła Drugiego obozie dla palestyńskich uchodźców zorganizował propagandowy spektakl z dziećmi zakutymi w kajdany.

Z dużym uznaniem przyjęli muzułmanie gest papieża, który na chwilę przerwał odprawianą w betlejemskiej bazylice mszę w momencie, gdy z pobliskiego minaretu doszły dźwięki śpiewów zwiastujących czas południowej modlitwy. Była to odpowiedź na wcześniejszy - podobny gest muezina wobec Jana Pawła II.

Cały dzisiejszy dzień papież spędzi w Jerozolimie - świętym mieście trzech wielkich religii monoteistycznych. Rano odprawi prywatną mszę w sali, w której według tradycji Jezus spożył ostatnią wieczerzę z apostołami. Potem spotka się między innymi z izraelskim prezydentem Ezerem Weizmanem i kilkoma wysokimi rangą rabinami.

Wiadomości RMF FM 05:45

Foto: EPA