Zaskakująco niskimi wyrokami zakończył się głośny proces w sprawie wypadku w podbydgoskiej Strzyżawie.

Pół roku w zawieszeniu na dwa lata i 3 tysiące złotych grzywny - taką karę sąd garnizonowy w Bydgoszczy wymierzył wojskowemu lekarzowi, który - według oskarżenia: pod wpływem alkoholu zaniechał udzielenia pomocy ofierze wypadku. 3 tysiące złotych grzywny zapłaci też kolega kapitana Dariusza Z., który zamiast niego dmuchał w alkomat. "To jest hańba" - tak wyrok skomentował Andrzej Kaniecki, oskarżyciel posiłkowy w procesie lekarza.

Andrzej Kaniecki to ojciec 19-letniego Dawida. Chłopak został ranny w wypadku, lekarz, który przyjechał na miejsce stwierdził zgon. Tymczasem - jak się okazało - wtedy Dawid jeszcze żył. Lekarz został oskarżony, o to, że zaniechał reanimacji, w dodatku po pijanemu.

Drugi oskarżony w tej sprawie lekarz - Jarosław Cz., zamiast kolegi dmuchał w alkomat. Dziś został ukarany tylko grzywną

Wyroki są tak niskie, bo sąd umorzył postępowanie w sprawie nieudzielenia pomocy pod wpływem alkoholu. Uznał, że nie można udowodnić kłamstwa lekarzowi, który twierdził, że alkohol wypił dopiero po powrocie z wezwania. Jednocześnie przewodniczący składu dodał jednak, że wersji oskarżonego, przeczą zeznania świadków, przesłanki logiczne i zdrowy rozsądek. Wyjaśnijmy, że przepis, na który powołał się sąd nakazuje tłumaczyć wszystkie nie dające się usunąć wątpliwości na korzyść oskarżonego.

Będę walczył o wznowienie procesu - zapowiedział Andrzej Kaniecki.

Wiadomości RMF FM 12:45

Ostatnie zmiany 13:45, 16:45