We Wrocławiu nie ma miejsca, w którym można umieścić niebezpiecznego mordercę. Mężczyzna w czwartek zadał ponad 40 ciosów nożem przypadkowemu przechodniowi.

Został złapany po kilku godzinach. Trafił do policyjnego aresztu. Tam jednak zdemolował cele – obezwładnili go dopiero antyterroryści. Został przewieziony do szpitala psychiatrycznego – dyrekcja placówki jednak nie zgadza się na to, by tam dłużej przebywał. Dlaczego żaden szpital psychiatryczny na Dolnym Śląsku ani areszt tymczasowy nie chce przyjąć więźnia? Nikt nie chce wziąć za niego odpowiedzialności. Wszyscy tłumaczą, że nie mają odpowiednich zabezpieczeń.

Mężczyzna jest teraz w szpitalu psychiatrycznym we Wrocławiu pilnowany przez 24 godziny przez policjantów. Jutro śledczy będą szukali dla niego miejsca w szpitalach psychiatrycznych poza Dolnym Śląskiem.