5 lat więzienia grozi kierowcy, który kilka dni temu w Warszawie postrzelił pieszego za to, że za wolno przechodził przez ulicę. Będzie on odpowiadał za "spowodowanie uszczerbku na zdrowiu"'.

Mimo przedstawienia zarzutów, Julian M, został zwolniony z aresztu i przed sądem będzie odpowiadał z wolnej stopy. Jeśli okaże się winny, poza więzieniem grozi mu jednak także utarta pracy. Dlaczego? Ponieważ nerwowy kierowca na co dzień orzeka w warszawskim kolegium do spraw wykroczeń. Skazujący wyrok na zawsze pozbawiłby go możliwości sądzenia. Awantura ne przejściu zakończyła się szarpaniną, podczas której Julian M. najpierw strzelał do przechodnia z pistoletu gazowego a później ugodził go nożem w czoło. "Po wykonaniu wszystkich czynności m.in. postawieniu zarzutów, Julian M. został zwolniony. Ustalono ponad wszelką wątpliwość, że miał pozwolenie na broń gazową". Czynności, o których mówił Krzysztof Hajdasz komendy stołecznej to m.in. przesłuchanie kilkudziesięciu świadków. Dzięki nim udało się wyjaśnić, że to najprawdopodobniej pieszy rozpoczął awanturę. Był pod wpływem alkoholu, wszedł na jezdnię na czerwonym świetle a gdy kierowca zaczął trąbić uderzał pięściami w dach mercedesa i szarpiąc za klamkę, próbował wyciągnąć go z auta.

foto RMF FM

07:10