Wydawało mi się, że przyszedł moment, aby opowiedzieć o tym uczuciu; przyszła chwila, aby zagrać rolę psychoanalityka. Zależało mi na tym, by osobiście zagrać tę rolę - mówi Nanni Moretti, reżyser, scenarzysta i aktor. Od dziś w kinach możemy oglądać jego najważniejszy film, nagrodzony Złotą Palmą w Cannes, „Pokój syna”. Z reżyserem rozmawiała w Rzymie Aleksandra Bajka.

Nanni Moretti jest wybitnym twórcą włoskiego kina. Jego największy film to kameralna opowieść o rodzinie, która staje w obliczu śmierci. Polakom powinna się skojarzyć z prostymi w formie filmami Kieślowskiego z cyklu "Dekalog".

Nanni Moretti: To film o miłości i o bólu. O członkach rodziny, którzy są tak różni i tak bardzo odlegli od siebie w obliczu śmierci. To także film o nadziei i o życiu, które toczy się dalej. Film opiera się na moich uczuciach osobistych, ale nie, to nie jest moja własna historia. Moje dzieci na szczęście nie umarły, ale w mojej rodzinie zmagaliśmy się z różnymi problemami. Umieściłem akcję tego filmu w małej miejscowości, łudząc się, że w takim mieście jest większa wspólnota, że ból, z którym zmagają się Giovanni, Paola i córka Irene jest w jakimś sensie dzielony z innymi

Aleksandra Bajka: Dlaczego nakręcił pan „Pokój syna” dopiero teraz? Pomysł na ten film zrodził się przecież wiele lat temu?

Nanni Moretti: Wydawało mi się, że teraz przyszedł dla mnie moment, aby opowiedzieć o tym uczuciu i że przyszła chwila, aby zagrać rolę tego psychoanalityka. Zależało mi na tym, żeby osobiście zagrać tę rolę. 10 lat temu było za wcześnie. Prawdopodobnie zagrałbym to w sposób niedojrzały.

RMF: Czy trudno jest być jednocześnie reżyserem i aktorem?

Nanni Moretti: Zajmuje to trochę więcej czasu i jest bardzo męczące. Ale jak dotąd zawsze wydawało mi się, że nadaję się najlepiej do zagrania ról, które wymyślam. Wszyscy moi bohaterowie mają coś ze mnie. Wydaje mi się, że zaangażowanie psychologiczne i emocjonalne w film jest pełniejsze, gdy reżyseruję i gram jednocześnie.

RMF: Często porównuje się Pana do reżyserów takich jak Krzysztof Kieślowski.

Nanni Moretti: Jeśli chodzi o porównanie z Kieślowskim, to trudno mi to ocenić. Bardzo chciałbym żeby tak było, ponieważ jestem wielkim wielbicielem jego twórczości. Poznałem go osobiście i miałem zaszczyt być zaproszonym do zagrania w jego filmie "Podwójne życie Weroniki". Potem musiałem zrezygnować, ponieważ zachorowałem i Kieślowski w ostatniej chwili musiał wybrać innego aktora.

18:05