„Paliwo żeglugowe”, które niczym nie różni się od zwykłego oleju napędowego, zamiast do kutrów trafiało do baków naszych samochodów. Straty państwa są ogromne. Śledztwo w tej sprawie prowadzi gdański oddział CBŚ.

Mówimy o milionach litrów ropy i kwotach rzędu kilkuset tysięcy złotych do miliona i więcej - mówi Jarosław Marzec, szef CBŚ w Gdańsku. To – jak tłumaczy – może dotyczyć tylko jednego kutra, a łodzi, które nigdzie nie wypływały było wiele.

Gdańscy funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego przesłuchali w tej sprawie setki osób, odkryli m.in. na dnie portów kutry, przypominające zardzewiałe beczki, które według dokumentów tankowały setki tysięcy a nawet miliony litrów ropy i pływały po całym Bałtyku.

W rzeczywistości zaś paliwo nigdy do nich nie trafiało; cysternami jeździło wprost do stacji benzynowych. Skarb Państwa stracił na tym procederze dziesiątki milionów złotych.

Smutne jest to, że gangsterzy często wykorzystywali naiwność rybaków, którym prokuratura będzie teraz zajmować pieniądze, uzyskane ze złomowania kutrów.