Mniej pieniędzy na rehabilitację, przystosowanie miejsc pracy, środki ortopedyczne czy podjazdy przy domach - niepełnosprawni jako jedni z pierwszych odczuwają skutki kryzysu w Polsce. Przykładem może być Toruń, który w tym roku z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych dostał aż o 30% mniej pieniędzy, niż przed rokiem.

W ubiegłym roku było to ok. 6 milionów złotych, w tym - zaledwie 3,8 mln. To o wiele za mało, ale zdaniem Hanny Miller z Urzędu Miasta na dodatkowe środki raczej nie ma już co liczyć. - Tradycją zawsze była druga transza, ale w tym roku nie mamy potwierdzenia, że możemy na nią w ogóle liczyć. - Jak to się ma do potrzeb? - pytam. - Na pewno tych, o których już wiemy, nie da się pokryć.

Maria Żydołowicz z toruńskiej Fundacji Ducha zajmującej się pomocą osobom niepełnosprawnym ocenia, że za przyznane środki nie da się zrealizować nawet połowy wniosków. Najgorzej jest z likwidacją barier architektonicznych - w Toruniu przeznaczono na to niecałe 100 tysięcy złotych. - Jeżeli jeden podjazd kosztuje mniej-więcej 20 tysięcy, to o czym my mówimy. W Toruniu więcej niż pięć osób potrzebuje podjazdów.

Niepełnosprawni nie wspominają już o windach czy pomocy ortopedycznej. A ich sytuacja pogarsza się - tylko w styczniu w kujawsko-pomorskiem prawie 350 straciło pracę w związku z kryzysem.