Proces wytoczony Ryszardowi Kaliszowi przez sztab przewodniczącego AWS został odroczony do poniedziałku.

Proces ma wyjaśnić, czy to sztab Mariana Krzaklewskiego organizował uzbrojone w noże i gaz bojówki, które zakłóciły białostocki wiec konkurenta - Aleksandra Kwaśniewskiego. W sądzie ma się stawić kolejny świadek - komendant białostockiej policji. Sąd będzie też oglądał taśmy z nagraniem wiecu, podczas którego policja zatrzymała 7 uzbrojonych osób. Jednak właścicielami noży i pałek, jak wyjaśniła policja nie byli członkowie sztabu Krzaklewskiego. Nie postawiono im też żadnych zarzutów.

Wiesław Walendziak oskarżył Ryszarda Kalisza o niedopuszczenie go do głosu podczas rozprawy: "W czasie poprzedniej rozprawy Ryszard Kalisz publicznie zarzucił mi tchórzostwo z powodu niestawienia się w sądzie. Dzisiaj kiedy w tym sądzie się stawiłem, uniemożliwił mi wystąpienie". Trzeba dodać, że to nie Kalisz, a sąd nie zgodził się by Walendziak zeznawał bo chciał by to się stało w poniedziałek. Ryszard Kalisz zapewniał, że nie chce wyeliminować Walendziaka z procesu: "Nie boję się Wiesława Walendziaka co pokazały dzisiejsze zeznania świadków. Pokazały, że wszystko to co powiedziałem było prawdą. Potwierdziły również, że Wiesław Walendziak traci nerwy". Kalisz cały czas wypiera się tego jakoby oskarżył sztab Krzaklewskiego o organizowanie uzbrojonych bojówek. Walendziak nie ustępuje i żąda przeprosin.

Posłuchaj relacji warszawskiej reporterki RMF FM Miry Skórki:

00:25