Do Bukaresztu odleciało dzisiaj blisko stu rumuńskich Romów - do końca sierpnia odesłanych zostanie do ojczyzny ponad 700. To rezultat zapowiedzianej przez prezydenta Sarkozy’ego likwidacji nielegalnych cygańskich obozowisk we Francji. To nieskuteczna akcja - twierdzi jednak wielu komentatorów.

Każdy rumuński Rom, który zgadza się na powrót do ojczyzny, dostaje od francuskiego rządu 300 euro, żeby nie wylądować w Bukareszcie bez przysłowiowego „grosza przy duszy”. Cześć cygańskich rodzin traktuje to jako dobry interes. Pobierają pieniądze, odlatują - i po kilku dniach wracają do Francji autokarami.

Francuskie media podkreślają, że przyciąga to do Francji innych rumuńskich Romów, którzy zdali sobie sprawę, że mogą łatwo zarobić kilkaset euro. Im więcej Romów będzie odsyłanych do Rumunii, tym więcej przyjedzie ich później nad Sekwanę - twierdzi wielu paryskich komentatorów, którzy nazywają rządowa akcje „bezsensownym cyrkiem”.