Gwałtowne polemiki wybuchły po usunięciu przez policję kilkudziesięciu rodzin rumuńskich Romów ze squatu w Montreuil pod Paryżem. Cześć mediów, organizacje charytatywne, liderzy opozycji, a nawet niektórzy działacze rządzącej prawicy protestują przeciwko „oburzającym i nieskutecznym” - ich zdaniem - działaniom prezydenta Nicolasa Sarkozy’ego przeciwko Romom.

Organizacje charytatywne twierdza wręcz, że akcja policji przypominała łapanki Żydów w czasie hitlerowskiej okupacji. Zatrzymanym mężczyznom nakazano powrót do ojczyzny. Ich żony z urodzonymi we Francji dziećmi, których nie można odesłać do ojczyzny, koczują teraz w sali gimnastycznej miejscowej szkoły. W przyszłości znowu zajmą więc pewnie nielegalnie jakiś opuszczony budynek - i znowu potrzebna będzie interwencja policji.

Szefowa Partii Chrześcijańsko-Demokratycznej, Christine Boutin, zarzuca prezydentowi Sarkozy’emu „zaognianie konfliktu” z Romami. Przypomina, że jego ojciec pochodzi z Węgier - szef państwa ma więc być może również cygańskie korzenie, nawet jeżeli o tym nie wie.