Kilka tysięcy nastolatków i ich rodziców maszerowało ulicami
Waszyngtonu w proteście przeciwko coraz łatwiejszemu dostępowi do
broni palnej. "Pistolety zabijają nasze koleżanki i kolegów" - takie
hasło widniało na wielkim transparencie niesionym na czele pochodu.
Demonstracja zakończyła się przed Kapitolem. Uczestnicy wręczyli
członkom Kongresu worek listów, napisanych przez dzieci z całych Stanów
Zjednoczonych.
- Co jest ważniejsze: życie przypadkowo zastrzelonych uczniów, czy
pieniądze, które przekazuje władzom lobby producentów broni? - pytał
jeden z uczestników marszu. W ciągu ostatnich kilku lat w amerykańskich
szkołach doszło do kilkudziesięciu strzelanin. Najbardziej tragiczna
wydarzyła się w kwietniu tego roku, gdy na przedmieściach Denver z rąk
młodego zamachowca zginęło piętnastu uczniów i nauczycieli. Tymczasem, jak pokazują najnowsze badania, większość amerykańskich dzieci często
już w bardzo młodym wieku bawi się ostrą bronią, pożyczoną im przez
rodziców.