Krakowskim morsom nie udało się przepłynąć Wisły, ponieważ zamarzła. Udało się natomiast zanurzyć w lodowatej wodzie. Kilkudziesięciu śmiałków nie robiąc sobie nic z mrozu pluskało się w Wiśle pod Wawelem.

W planie było pokonanie 112 metrów od brzegu do brzegu rzeki. Wisła w okolicach mostu Grunwaldzkiego jest jednak skuta grubą warstwą lodu, dlatego wyrąbano duży przerębel i to w nim zażywano zimnej kąpieli. Morsy, żeby wejść do lodowatej wody wcześniej musiały się dobrze rozgrzać.

Wystarczyła 5-minutowa rozgrzewka, trochę biegu i kilka ćwiczeń. Później już na golasa szybkie wejście do wody. Po wyjściu z wody nikt nie uskarżał się na skurcze i chłód. Wręcz przeciwnie śmiałkowie z uśmiechem na twarzy przechadzali się wśród gapiów ubranych w grube kurtki, czapki i rękawiczki. Jak mówią, najtrudniejszy jest pierwszy moment wejścia do wody. Później organizm już się przystosowuje do niskiej temperatury. Po wyjściu z wody morsy twierdzą, że nie czują zimna, a jedynie ciepło.

Według Jarosława Bednarczyka z Krakowskiego Stowarzyszenia Morsów "Kaloryfer", morsem może zostać prawie każdy. Polecam wszystkim, bo to jest świetna sprawa, ale o tym trzeba się przekonać na własnej skórze. My nie marzniemy. Woda jest zimna, ale ogólnie się tego nie odczuwa. Ubolewamy, że zimy ostatnimi laty były ciepłe, bo dużo radości jest w kąpaniu się w przeręblach"- powiedział.

Przed kąpielą w Wiśle krakowskie morsy przemaszerowały z Rynku pod Wawel z klubowymi sztandarami, aby promować zdrowy styl życia i zachęcać krakowian do zimnych kąpieli. Taki właśnie cel ma doroczna impreza nad Wisłą, bo przez resztę roku krakowskie morsy spotykają się i kąpią w zalewie na Zakrzówku. Stowarzyszenie Krakowskich Morsów "Kaloryfer" skupia 63 osoby.

Morsy w skutej lodem Wiśle pod Wawelem.

Dla krakowskich morsów zima nie jest straszna