Od jutra prawie 70 pracowników przejścia granicznego, pożegna się tam z pracą. Nie zostaną co prawda zwolnieni, ale przeniesieni na inne przejścia graniczne.

"Pracownicy przejścia, nie byli przygotowani do pracy na zielonej granicy. Kontrolowali tylko dokumenty, nie walczyli z przestępczością" - tak tę akcję tłumaczy sieci RMF, Franciszek Jaroński - rzecznik warmińsko-mazurskiej straży granicznej. Kontrolowanie zaś tylko dokumentów - okazało się czynnością niewystarczającą.

Z nieoficjalnych informacji wynika, że przeniesienie całego personelu z Bezled, może mieć związek, z przemytem alkoholu i narkotyków. Choć o tym nie mówi się głośno, okoliczni mieszkańcy twierdzą, że celnikom zdarzało się przymknąć oko na przemyt.

W Olsztynie jest Beata Tonn. Dlaczego sprawą nie zajmuje się prokuratura, skoro może chodzić o korupcję?

Przenoszeni pracownicy przejścia mówią też o rzekomej wizycie urzędników Unii Europejskiej. Kontrolerzy mieli się podobno pojawić na przejściu anonimowo, by obejrzeć sobie pracę celników i pograniczników. Pracownicy przejścia twierdzą, że i ta kontrola może mieć związek z przymusowymi przenosinami.

Jak wiadomo Polska rozpoczęła już negocjacje z Unią, na temat spraw wewnętrznych, w tym kontroli granic. I już była w nich, poważna trudność - bo poważne zastrzeżenia co do szczelności polskich granic, które kiedyś będą zewnętrznymi granicami Unii, zgłaszała Francja. Rozmowy udało się odblokować w ostatniej chwili.

Wiadomości RMF FM 9:45

ostatnie zmiany 12:45