Jest prokuratorskie śledztwo w sprawie ewentulanych zaniedbań funkcjonariuszy ABW przed katastrofą w kopalni Wujek ruch Śląsk. Szef BBN-u uważa, że w katowickiej delegaturze Agencji nie dopelniono obowiązków. Większość materiałów śledztwa objęto klauzulą: tajne.

Doniesienie w tej sprawie złożył w październiku szef BBN-u. Podjęliśmy wtedy czynności sprawdzające, a teraz zaczęliśmy śledztwo - wyjaśnia prokurator Marta Zawada Dybek z katowickiej prokuratury okręgowej.

Zdaniem szefa BBN-u funkcjonariusze ABW nie dopełnili obowiązków. Wiedzieli oni, że w kopalni przed wypadkiem dochodzi do nieprawidłowości - między innymi związanych z mierzeniem stężeń metanu - a mimo tego jednak nie zrobili nic. Do owego niedopełnienia obowiązków miało dojść między majem a wrześniem.

Agencja od początku odpierała zarzuty szefa BBN-u.

We wrześniu po wybuchu i zapaleniu się metanu w koplani Wujek ruch Śląsk zginęło 20 górników. W głównym śledztwie dotyczącym katastrofy prokuratura przesłuchała dotąd około dwustu świadków. Z ustateń komisji Wyższego Urzędu Górniczego wynika, że w chwili katastrofy na dole było za dużo ludzi.