Prokuratura okręgowa w Warszawie została powiadomiona przez PZU SA o ujawnieniu w gabinetach członków zarządu tej instytucji urządzeń podsłuchowych. Sprawą zajmuje się Urząd Ochrony Państwa.
Podsłuchy odnaleziono już we wrześniu - wtedy też wszczęto śledztwo. Jednak dopiero dziś rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie, Julita Sobczyk, oficjalnie o tym poinformowała:
"Prowadzimy w tej chwili postępowanie i próbujemy ustalić, kto i w jakim celu takie urządzenia mógł zainstalować, czy miało to związek z kwestią ujawniania informacji stanowiących jakąś tajemnicę służbową czy państwową. Przekonamy się o tym po zakończeniu przez nas postępowania" – mówiła rzecznik. Z kolei rzecznik Urzędu Ochrony Państwa, Magdalena Kluczyńska, odmówiła komentarzy w tej sprawie. Potwierdziła tylko, że UOP wyjaśnia sprawę podsłuchów w PZU.
Prezes PZU SA Jerzy Zdrzałka zasugerował, że z całą sprawą może mieć
związek poprzedni prezes Zakładu - Władysław Jamroży. Dodaje, że z faktur wystawionych we wrześniu 1999 roku wynika, że zostały one zakupione przez PZU w czasie, kiedy prezesem był właśnie Jamroży. Ten jednak zdecydowanie zaprzecza. "Nic nie wiem, by były kupowane jakiekolwiek urządzenia podsłuchowe" - oświadczył Jamroży. "Myślę, że jest nieporozumieniem ze strony prezesa Zdrzałki, by moje nazwisko wiązać z tą sprawą" - dodaje były prezes PZU SA.
To nie koniec perypetii Powszechnego Zakłądu Ubezpieczeń - skłócony z akcjonariuszami mniejszościowymi PZU minister skarbu - ujawnił wczoraj, że zaskarżył do sądu wybór nowych władz PZU Życie. Przed końcem października - skarb państwa - większościowy akcjonariusz Powszechnego Zakładu Ubezpieczeń - zobowiązał zarząd spółki do głosowania na walnym zgromadzeniu PZU Życie na ośmiu wytypowanych przez ministra Andrzeja Chronowskiego kandydatów. Zarząd PZU uznał, że instrukcja ta łamie statut towarzystwa i umowę prywatyzacyjną, i wybrał własny skład rady PZU Życie. Ta z kolei odwołała prezesa PZU Życie - Grzegorza Wieczerzaka, a na jego miejsce powołała Jerzego Zdrzałkę, szefa PZU.
06:55
