Chińskie władze zablokowały hasło "Egipt" na popularnych portalach internetowych. Wyszukiwarki podawały informację, że wyniki nie mogą być wyświetlone ze względu na przepisy. Chińskie władze obawiają się, że nawoływanie do społecznych protestów i reform politycznych może "zainfekować" internet.

Chiny wydały w niedzielę ostrzeżenie dla swych obywateli podróżujących do Egiptu, nawołując, by ponownie rozważyli swe plany, a w sytuacjach niebezpiecznych zwracali się o pomoc do chińskich przedstawicielstw w tym kraju.

Państwowe media informowały do tej pory o demonstracjach w Egipcie, ale Pekin nie chce, by przykład idący z zagranicy inspirował chińską opozycję. Mimo zapewnień władz o wolności internetu w Państwie Środka, rząd rutynowo cenzuruje sieci, jeśli uznaje zawartość stron internetowych za szkodliwą dla bezpieczeństwa państwa lub łamiącą chińskie regulacje.

Popularny tabloid, publikowany w Chinach przez partię komunistyczną napisał, że demokracja nie jest kompatybilna z warunkami istniejącymi w Tunezji i Egipcie i że "kolorowe rewolucje" nie są w stanie doprowadzić do prawdziwej demokracji, która "jest wciąż odległa w Tunezji i Egipcie".

"Sukces demokracji ma swoje solidne fundamenty w gospodarce, edukacji i kwestiach socjalnych" - napisał "The Global Times". Gazeta podkreślała, że jeśli chodzi o systemy polityczne, to model zachodni jest "zaledwie jedną z wielu możliwych opcji".