21 osób zostało rannych we wczorajszej eksplozji w stolicy Łotwy. Do wybuchu doszło w samym centrum miasta - na zatłoczonej starówce. Wkrótce po pierwszej eksplozji nastąpiła kolejna.

Dwie eksplozje miały miejsce w pięciopiętrowym domu towarowym w odstępie zaledwie kilku minut. Na szczęście ładunki wybuchowe nie były bardzo silne - inaczej bowiem w zatłoczonym sklepie w centrum miasta byłoby dużo więcej ofiar. Siła pierwszej eksplozji wyrwała ramy okienne w budynku supermarketu, ale większość klientów i personelu zdążyła opuścić budynek przed drugim wybuchem.

Szef łotewskiego MSW oświadczył, że ładunki wybuchowe podłożyli terroryści. Minister Mareks Seglins, który rozmawiał z dziennikarzami po zwołanym w trybie pilnym posiedzeniu rządu, wyjaśnił, że wskazuje na to ułożenie ładunków: zostały umieszczone tak, aby razić jak największą liczbę osób.

Rzecznik łotewskiego premiera Andrisa Berzinsa powiedział dziennikarzom, że szef rządu obawia się, iż eksplozje mogą oznaczać początek nowej wojny o wpływy, rozpętanej przez gangi wymuszające haracze.

Rzecznik policji w Rydze podkreślił, że jest to pierwszy od wielu lat zamach bombowy na placówkę handlową w stolicy Łotwy.

00:15