Kilkanaście osób zmarło w ciągu ostatnich dwóch tygodni z powodu mrozu - większość to bezdomni. Wielu z nich przed śmiercią piło alkohol, który przyspieszył śmierć. Okazuje się, że jest to poważny problem...

W związku z nadejściem zimy, zbliżania się świąt postanowiliśmy przyjrzeć się sytuacji bezdomnych na wsi oraz w dużych miastach. Chcieliśmy sprawdzić jakie warunki życia mogą zapewnić im władze gminy czy miasta. Wydawało nam się, że na wsi każdy, mimo biedy, ma swój kąt. Nie jest to prawdą. Jak powiedział nam bezdomny mieszkaniec wsi Skarszów Dolny na Kaszubach: "Nie wszyscy mają swoje kąty. Nieraz dwie, trzy rodziny gnieżdżą się w jednym domku. Nie stać ich w ogóle na mieszkanie. Nie jest bogato. Pracy też nie ma." Sekretarz gminy Dębnica Kaszubska powiedziała nam, że, pomimo, iż w budżecie gminy nie ma środków dla bezdomnych, to jednak władze spróbują znaleźć na ten cel pieniądze z innych funduszy. Ponadto "gmina jest po rozmowach z Agencją Własności Rolnej Skarbu Państwa i planujemy przejąć dwie nieruchomości poagencyjne, które pełniły funkcje budynków gospodarczych i przystosować je na mieszkania. Czyli wyremontować, przeprowadzić kapitalny remont i dostosować do potrzeb mieszkaniowych. Będziemy próbowali to robić siłami robót publicznych" - dodała sekretarz gminy.

Po wizycie na wsi postanowiliśmy sprawdzić, jak wygląda sytuacja bezdomnych w mieście. Wybraliśmy Opole. Zdaniem Magdaleny Kasprzyk, Szefowej Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Opolu nie było jeszcze przypadku, aby bezdomny nie został przyjęty do noclegowni. Także w tym roku dla każdego ma znaleźć się miejsce. "Stosujemy dostawki, łóżka piętrowe, materace, tak, żeby na okres zimy każdy, kto zgłosi się do nas otrzymał schronienie". Jednak wielu bezdomnych opuszcza noclegownie po kilku dniach. Nie potrafią dostosować się do regulaminu, przede wszystkim zakazu picia alkoholu. Małgorzata Kozak z Ośrodka Pomocy Rodzinie dodała, że potrzebny jest przepis, który pozwalałby ubezpieczyć i zameldować bezdomnego. Często bowiem dochodzi do trudnych sytuacji, szczególnie, gdy nieubezpieczona osoba trafi do szpitala. "Szpitale występują do najbliższego ośrodka pomocy społecznej z prośbą o refundowanie tego. A takich możliwości nie ma, bo już gdzieś ten bezdomny powędrował dalej". Działalność opolskiej noclegowni finansowana jest przez budżet miejski. Przed zimą parę groszy dokłada wojewoda. Te pieniądze idą między innymi na darmowe posiłki wydawane w jednym z opolskich barów.

Katowiccy bezdomni mogą skorzystać z prywatnej noclegowni. Jednak, jak mówi jej założyciel, Jacek Pikuła, "jeżeli chcą korzystać z mojej akurat pomocy, to muszą się dostosować do moich zasad. Nie wolno popijać sobie wódeczki. Nie toleruję tego, choćbym miał na golasa wyrzucić. Oni bardzo dobrze o tym wiedzą. Zasadą jest to, że jak się chce nową kurtkę, to trzeba nam starą oddać. Bo często ludzie biorą coś od nas, a potem sprzedają. Jedną z podstawowych zasad, która obowiązuje wszystkich: nauczycieli, wychowawców i wolontariuszy, jest niepodnoszenie głosu. Nie wolno podnieść głosu na drugiego człowieka". Zamierzeniem Pikuły jest przekonanie bezdomnych, że warto żyć, dbać o siebie, wrócić do swojego domu. "Chcę obudzić ich do życia" - powiedział właściciel noclegowni. Bycie bezdomnym to prawdziwe nieszczęście. Bycie bezdomnym i samotnym w czasie świąt to prawdziwa tragedia.

22:15