W Belgii coraz głośniej mówi się o przypadkach wykorzystywania pracowników ze Wschodniej Europy i Azji przez ambasadorów państw Unii Europejskiej i NATO w Brukseli. Wśród osób wykonujących niemal niewolniczą pracę, znalazła się również Polka.

Helena L. złożyła oficjalną skargę na jednego z ambasadorów państw NATO. Nasza rodaczka skarży się, że musiała ciężko pracować za niewielkie pieniądze, na dodatek odebrano jej kartę stałego pobytu w Belgii. Po kilku miesiącach gdy zaczęła upominać się o swoje prawa, dyplomaci zawiadomili policję. Razem z Polką skargę do prokuratury wniósł również Pakistańczyk. Mężczyzna zmuszany był do pracy u ambasadora od godziny 6 rano do północy za marne wynagrodzenie. Adwokatem obojga skarżących się jest znany belgijski obrońca praw człowieka. Sprawa powoli staje się głośna tym bardziej, że nie są to sprawy odosobnione. Wiele ambasad, zatrudniając pracowników w swych siedzibach w Brukseli, nie przestrzega minimalnych norm o zatrudnienia obowiązujących w Belgii. Znane są również przypadki znęcania się i gwałtów na pracownikach sprowadzanych z krajów azjatyckich. Władze belgijskie są bezsilne, ponieważ dyplomatów chroni immunitet. Sprawa Polki i Pakistańczyka może stać się precedensem, który zmusi rząd do bardziej stanowczych kroków. Posłuchaj relacji korespondentki radia RMF FM Katarzyny Szymańskiej-Borgignon:

07:55