Masakra w ormiańskim parlamencie. W wyniku strzelaniny zginął premier

Wazgen Sarkisjan i co najmniej siedmiu innych przedstawicieli władz

tego kraju. Jak podaje ormiańska telewizja, napastnicy nadal

przetrzymują ponad 150 osób.

Nieznane są jak do tej pory motywy działania terrorystów. Nikt nie

potrafi odpowiedzieć na pytanie: dlaczego zaatakowali parlament?

Czy jesteśmy świadkami zamachu stanu?

Obserwatorzy nie wykluczają związku zamachu z rozmowami na temat

rozwiązania konfliktu o Górny Karabach. Pomiędzy Armenią i Azerbejdżanem toczą się zakulisowe negocjacje w sprawie tego zasobnego w ropę naftową spornego terytorium. Póki co znane są jedynie żądania napastników. Domagają się dostępu do telewizji publicznej, chcą też helikoptera.

Na wydarzenia w Armenii, błyskawicznie zareagowała społeczność

międzynarodowa. Atak na parlament w Erewanie potępiło wielu zachodnich

polityków.

dźwięk

- Potępiamy tę przemoc, potępiamy ten terrorystyczny atak. Rząd Stanów

Zjednoczonych pragnie przekazać kondolencje rodzinom ofiar zamachu.

Wzywamy sprawców tej masakry do oddania się w ręce armeńskich władz - stwierdził rzecznik Departamentu Stanu USA, James Rubin.

Słowa krytyki padają także z ust dygnitarzy rosyjskich. Armenia jak

wiadomo należy do Wspólnoty Niepodległych Państw. Prezydent Jelcyn wyraził "głębokie oburzenie" terrorystycznym atakiem, zaś zdaniem rosyjskiego wiceministra spraw zagranicznych Rosji - zamach był dziełem "ludzi chorych psychicznie".