"Upór popłaca" - potwierdza to przypadek amerykańskiego milionera Denisa Tito. Szczególnie jeśli upór ten został poparty kwotą 20 milionów dolarów. Mimo, iż pieniądze za wyprawę Tito na międzynarodową stację kosmiczną trafiły w ręce Rosjan, to amerykańska NASA zgodziła się wreszcie, by 60-letni milioner pojawił się na stacji.

Amerykańska agencja kosmiczna długo nie chciała się zgodzić, by turysta przechadzał się wąskimi korytarzami stacji orbitalnej i przeszkadzał w pracy profesjonalistom. W końcu Amerykanie wyrazili zgodę. Tito musiał jednak podpisać zobowiązanie, że zwróci koszty każdego uszkodzonego urządzenia. Ponadto eksperci NASA zasugerowali astronautom, by na wszelki wypadek w miarę możliwości nie wpuszczali amatora do amerykańskiej części stacji. Tito ma polecieć na orbitę w sobotę, na ziemię wróci po tygodniu. Zadaniem załogi, w skład której wchodzi jest dostarczenie na orbitę nowego statku Sojuz, który będzie służył także jako kapsuła ratunkowa. W trzyosobowej ekipie oprócz Amerykanina leci także Jurij Baturin - były doradca poprzedniego prezydenta Rosji Borysa Jelcyna. Posłuchaj relacji korespondenta radia RMF FM Andrzeja Zauchy:

foto EPA

05:45