Z powodu wycieku ropy naftowej na Alasce koncern BP zmniejszył produkcję na swoim największym polu naftowym na o 95 procent. W wyniku tych doniesień akcje koncernu BP straciły dzisiaj na otwarciu 2,5 procent czyli około 12 pensów na giełdzie w Londynie. Innym skutkiem wycieku może być przejściowa zwyżka cen benzyny dla kierowców.

Wszystko będzie jednak zależało od tego, jak długo rurociąg będzie wyłączony z użytku. Rurociąg jest nieczynny od soboty. Prudhoe Bay kryje największe złoże ropy w USA.

Koncern BP poinformował, że przeciek wystąpił w stacji pomp i uznał awarię za poważną. Zarówno BP, jak i władze federalne USA wszczęły dochodzenie. Według ocen, Prudhoe Bay produkuje średnio 630 tysięcy baryłek ropy dziennie, co odpowiada 40 procentom dziennego zapotrzebowania na ropę w Wielkiej Brytanii.

Cena baryłki ropy w USA zwyżkowała rano o blisko 1 procent osiągając poziom 89,92 USD. Powodem zamieszania wokół ceny surowca jest wyciek ropy z liczącego około 1300 km rurociągu Trans-Alaska Pipeline System (TAPS), którym ropa jest dostarczana z pola naftowego w zatoce Prudhoe do portu Valdez. Tą drogą dostarczane jest około 14-15 procent produkcji ropy w USA.

Głównymi właścicielami złóż w Prudhoe Bay są: BP, ConocoPhillips oraz ExxonMobil. BP jest głównym udziałowcem konsorcjum eksploatującego TAPS. Rurociąg jest jedynym dostarczającym ropę z Alaski na rynek. Zamknięcie rurociągu w dłuższym okresie może zaszkodzić zyskom koncernu, który wciąż nie uporał się ze skutkami katastrofalnego wycieku ropy w Zatoce Meksykańskiej w kwietniu ubiegłego roku. Prudhoe Bay jest jednym z najważniejszych złóż eksploatowanych przez BP. Koncern ma także w planach budowę gazociągu.