Amerykańska firma Whirlpool bije na alarm. Ponad pół miliona pralek jej produkcji w Wielkiej Brytanii ma w sobie błąd fabryczny, który grozi pożarem. Urządzenia będą musiały powrócić do fabryki i zostać naprawione. Ale dopiero w styczniu. Producent sugeruje, by na razie pralki wyłączyć z prądu. Tylko to gwarantuje ich właścicielom pełne bezpieczeństwo.

Wydane ostrzeżenie obejmuje urządzenia wyprodukowane w latach 2014 -2018. W tym czasie sprzedano ich na Wyspach Brytyjskich 519 tysięcy.

Usterka dotyczy mechanizmu zamykającego bęben pralki, który w efekcie rozgrzewa się i doprowadza do otwarcia podczas pracy, a nawet do pożaru.

Taki alert w okresie przedświątecznym nie został przyjęty przez brytyjskich konsumentów z zadowoleniem. Na serwisach społecznościowych zawrzało.

Usterka dotyczy marek Hotpoint i Indesit, produkowanych przez koncern Whirlpool. Według organizacji chroniącej na Wsypach Brytyjskich prawa konsumentów, będą oni mogli ubiegać się o odszkodowania wynikające z konieczności korzystania z pralni publicznych. Są one powszechnie dostępne i popularne.

Osoby, które mimo wszystko zdecydują się na używanie felernych pralek, proszone są, by nie rozgrzewać w nich wody powyżej 20 C. 


Dokładne modele objęte ostrzeniem można sprawdzić na stronie washingmachinerecall.whirlpool.co.uk 

W 2017 roku w wyniku pożaru londyńskiego wieżowca Grenfell Tower zginęły 72 osoby. Najprawdopodobniej został on spowodowany przegrzewającą się chłodziarką marki Hotpoint, produkowaną przez firmę Whirlpool. Od tego czasu reputacja amerykańskiego koncernu znajduje się pod dużym znakiem zapytania. Ten najnowszy alert jeszcze bardziej podważa rzetelność produkowanych przez nią urządzeń.


Opracowanie: