Żaden z kontrahentów nie zaskarżył wyników przetargu na terminal gazu skroplonego w Świnoujściu, dlatego w czwartek spółka Polskie LNG podpisze umowę z wykonawcą inwestycji. To włosko-francusko-kanadyjsko-polskie konsorcjum, które za wybudowanie terminalu otrzyma niecałe 3 miliardy złotych. Prace budowlane w terenie ruszą za kilkadziesiąt dni.

Robotnicy wybranego konsorcjum mają wejść na działkę w Świnoujściu z początkiem września. Na miejscu trwają już ostatnie przygotowania do rozpoczęcia budowy - powiedział naszemu reporterowi prezes Polskiego LNG Zbigniew Rapciak. Te prace to między innymi dokończenie budowy dróg dojazdowych na plac budowy.

Terminal ma być gotowy do 30 czerwca 2014 roku. Będzie do niego trafiać skroplony gaz przede wszystkim z Kataru. Terminal pozwoli na odbiór maksymalnie 5 miliardów metrów sześciennych paliwa w ciągu roku z możliwością zwiększenia tej objętości o połowę. Obecnie Polska zużywa rocznie 14 miliardów metrów sześciennych.

Jak to działa?

Cały polski terminal będzie zajmował działkę o powierzchni niecałych 50 hektarów. Podobny gazoport w portugalskim Sines ma niewiele ponad 30 hektarów. Gazowce przybijają do redy, a stamtąd skroplony surowiec rurami trafia do dwóch ogromnych naziemnych zbiorników w kształcie stojących walców.

Skroplony gaz jest doskonały do transportu, bo jego objętość po schłodzeniu zmniejsza się 600 razy - powiedział naszemu reporterowi Krzysztofowi Zasadzie dyrektor terminalu Carlos Azevedo.

Obok zbiorników znajduje się serce terminalu - dwie stacje regazyfikacyjne. Skroplony surowiec przepływa przez gąszcz rurek, w których się rozgrzewa i rozpręża. Potem trafia jako gaz do sieci.

Do ogrzania LNG używamy morskiej wody, która trafia z powrotem do oceanu. Nie ma mowy o jakimkolwiek zanieczyszczeniu środowiska, nie emitujemy do atmosfery żadnych substancji. Wszystko odbywa się bez udziału chemii - opowiada Azevedo.

Podkreśla, że terminal pozwolił Portugalii uniezależnić się od dostaw algierskiego gazu przez Hiszpanię.