Żeby Polskę było stać na ustawę o reprywatyzacji, należałoby zlikwidować becikowe i ulgę internetową. I to dwa razy - wyliczają ekonomiści. Chodzi o odszkodowania za prywatne mienie utracone po wojnie przez Polaków, Żydów i Niemców. Pomimo obietnic składanych przez premiera Tuska ustawa jest ciągle w planach. Jej szacowany koszt to 20 miliardów złotych.

Jeśli nic się nie zmieni w strukturze wydatków - to nasz budżet chyba nigdy nie będzie w stanie udźwignąć takiego kosztu. Na reprywatyzację potrzeba miliarda 300 milionów złotych rocznie. A i bez tej ustawy w państwowej kasie konieczne są oszczędności na 90 miliardów złotych. Z tego powodu i tak trzeba będzie podnieść podatki - mówi ekonomista z SGH Jakub Borowski.

Na reprywatyzację trzeba by znaleźć kolejne pieniądze. To by oznaczało konieczność powiedzenia społeczeństwu: "Musicie pogodzić się z jeszcze wyższymi wydatkami po to, żeby wypłacić te roszczenia reprywatyzacyjne" - tłumaczy Borowski. A to byłaby mało popularna decyzja. Wygląda więc na to, że tym, którzy domagają się zwrotu swojego mienia pozostaje droga sądowa. O tyle korzystna, z punktu widzenia budżetu, że długotrwała.