Przedwczoraj bezrobocie, wczoraj służba zdrowia. Wypowiedzi Unii Wolności w tych sprawach dowodzą wysokiej aktywności. Do udziału w tej partyjnej batalii skłonili nawet byłego ministra pracy,Jacka Kuronia, który od kilku lat nie angażował się już w bieżącą politykę.

Piątek to kolejny dzień ofensywy unitów. Wczoraj przedstawiciele tej partii oświadczyli, że trzeba koniecznie zlikwidować Urząd Nadzoru Ubezpieczeń Zdrowotnych, a może nawet Ministerstwo Zdrowia. Zdaniem unitów proponowane zmiany poprawią działanie służby zdrowia. Według posła Tadeusza Zielińskiego "lepsze jest stworzenie od podstaw jednego urzędu niż iluzoryczne przekazywanie tych kompetencji ministerstwu, które nie radzi sobie z podstawowymi sprawami". "Nie ma odwrotu od ubezpieczeń zdrowotnych. Nie można zmieniać koni w trakcie przeprawy przez rzekę. Wiele krajów ten system posiada, wiele krajów od tego systemu odeszło, wiele krajów do tego systemu dochodzi. Bo takie właśnie wahnięcia od budżetowego do ubezpieczeniowego są czymś typowym w ogóle w systemie finansowania ochrony zdrowia. Tak, że chodzi w tym momencie tylko o to, żeby skoro mamy ubezpieczenia zdrowotne, tego systemu nie burzyć, a racjonalizować" - powiedział Zieliński.

Skąd się bierze ta nadzwyczajna aktywność polityków Unii Wolności ? Marek Borowski z SLD nie ma wątpliwości: "Unii Wolności grozi zapomnienie. Jedną z form walki z tą groźbą zapomnienia przez wyborców jest przedstawianie jakiś propozycji publicznie, czyli bytność w mediach." Stąd właśnie może obfitość konferencji prasowych Unii. Leszek Miller nie zostawia jednak unitom wiele nadziei: "Nie sądzę, żeby to był skuteczny sposób na poprawę notowań, bowiem jest już po prostu za późno." Absurdalny i niebezpieczny - tak Ewa Sikorska-Trela z AWS określiła pomysł Unii Wolności, by zlikwidować Ministerstwo Zdrowia i zastąpić je Krajowym Instytutem Zdrowia. Jej zdaniem propozycja Unii to przykład "politycznej gry największą wartością, jaką jest zdrowie."

Politycy zdegustowani

Wykorzystanie w nowej ofensywie autorytetu Jacka Kuronia zdegustowało niektórych polityków. Wiceprzewodniczący klubu PSL, Lesław Podkański, ujął to krótko: "'Kto tonie, ten chwyta się brzytwy'. Jacek Kuroń to nie brzytwa, to zbyt porządny człowiek. Szkoda, że używa się tego typu autorytetu w ten oto sposób." Jednak postawa członków innych partii w stosunku do Unii Wolności przywodzi czasami na myśl nowa wersję innego przysłowia: "Na pochyłą partię wszystkie partie skaczą."

Foto: RMF FM

00:00