Rosjanie chcą rozmawiać o przedłużeniu tranzytu gazu przez Polskę do 2045 roku - poinformował Donald Tusk. Szef rządu ujawnił, że po podpisaniu w piątek nowego porozumienia gazowego z Rosją rozmawiał na ten temat telefonicznie z Władimirem Putinem.

Wicepremierzy Polski i Rosji, Waldemar Pawlak i Igor Sieczin, podpisali w piątek międzyrządowe porozumienie w sprawie dostaw gazu do Polski. Według umowy, tranzyt rosyjskiego surowca przez nasz kraj na Zachód ma się zakończyć w 2019 roku. Waldemar Pawlak zapewniał jednak, że niebawem będą możliwe rozmowy o wydłużeniu czasu dostaw, a Igor Sieczin zaznaczał, że Rosja odnosi się do tego pozytywnie. To ważna kwestia, bo za 9 lat Gazociąg Jamalski w Polsce może się okazać pusty. Rosjanie będą mogli bowiem przerzucić gaz do Gazociągu Północnego i wtedy Polska wypadnie z sieci europejskich państw tranzytowych.

Wcześniej zapowiadano jednak, że tranzyt rosyjskiego surowca przez nasze terytorium będzie trwał do 2045 roku. Dlaczego nie udało się utrzymać tych gwarancji? Premier nie odpowiada wprost. Mówi, że udało się wynegocjować najlepsze warunki w obecnej sytuacji. Przypomina również, że sami wnioskowaliśmy w ostatniej części negocjacji, by umowa gazowa na dostawy surowca do Polski nie wiązała nas z Gazpromem do 2037 roku, ale krócej. Stąd chyba należy wnioskować, że Moskwa nie chciała gwarantować dłuższego tranzytu.

Wybraliśmy wariant trochę bardziej elastyczny, a więc kontrakt trochę krótszy, z naprawdę niezłą ceną, z możliwością uzyskiwania upustów, kiedy zmienią się okoliczności - podkreślał na konferencji prasowej Tusk.

Przyznał jednak, że rozmowy z Rosjanami nie należały do najprostszych: Po Smoleńsku nie było łatwo. Dobrze państwo wiecie, w jakich warunkach pracowaliśmy. Więc mogę powiedzieć, że kamień z serca mi spadł, że ta umowa gazowa się dopełniła i to na warunkach dla Polski dobrych.

Gazu brakuje w Polsce od prawie dwóch lat. Teraz Gazprom będzie nam przesyłał rocznie około 10 miliardów metrów sześciennych paliwa.