Przy zaostrzonych środkach bezpieczeństwa mieszkańcy Wschodniego Timoru obchodzą pierwszą rocznicę referendum. Zakończyło ono trwającą od 1975 roku indonezyjską okupację tej byłej portugalskiej kolonii i zdecydowało o jej przyszłej niepodległości.

W referendum ponad siedemdziesiąt pięć procent Timorczyków opowiedziało się za niepodległością. Wynik głosowania wywołał sprzeciw proindonezyjskich ugrupowań i falę przemocy, w której zginęły tysiące ludzi. W tej chwili Timor Wschodni znajduje się pod tymczasowym zarządem ONZ, a jego usamodzielnienie przewidywane jest najwcześniej na przyszły rok. Podczas dzisiejszych uroczystości przywódca Timorczyków, laureat pokojowej nagrody Nobla Jose Ramos Horta stwierdził, że nawet niepodległy Timor powinien poprosić zagraniczne wojska o pomoc w utrzymaniu spokoju. Dodał, że świat ma moralny obowiązek chronić Timorczyków przed proindonezyjskimi bojówkami. Mówiąc o samej rocznicy Horta powiedział:

"To wspaniałe uczucie, choć nieco surrealistyczne. Jeszcze rok temu nikt nie myślał, że będziemy stać tu i teraz, w wolnym kraju."

Główne uroczystości rocznicowe odbyły się w katedrze timorskiej stolicy, Dili. Mszę celebrował biskup Carlos Belo - laureat Pokojowej Nagrody Nobla w 1996 roku. Belo zaapelował do Timorczyków przede wszystkim o wygaszenie nienawiści, zapomnienie o przeszłości i podjęcie wspólnego zadania: budowy stabilnego, niezawisłego kraju. Biskup mówił także o wybaczeniu win indonezyjskim generałom i innych osobom, winnym rozlewu krwi na Timorze.

13:35