Rada Polityki Pieniężnej podniosła stopy procentowe o 75 punktów bazowych. Główna stopa referencyjna doszła więc do poziomu 6 proc. - podano w komunikacie.

RPP na dzisiejszym posiedzeniu zdecydowała o podniesieniu stóp procentowych o 75 punktów bazowych do poziomu:

  • stopa referencyjna 6,00 proc. w skali rocznej,
  • stopa lombardowa 6,50 proc. w skali rocznej,
  • stopa depozytowa 5,50 proc. w skali rocznej,
  • stopa redyskonta weksli 6,05 proc. w skali rocznej,
  • stopa dyskontowa weksli 6,10 proc. w skali rocznej.

To podwyżka zgodnie z oczekiwaniami. Stopy procentowe po dzisiejszej decyzji są na najwyższym poziomie od 2008 roku. 

Podwyżka o 75 punktów bazowych oznacza, że rata kredytu na 300 tys. zł na 25 lat wzrośnie o ok. 150 zł. Od października taka rata wzrosła już o ok. 1169 zł - wylicza Expander. To już dziewiąta podwyżka stóp procentowych od rozpoczęcia cyklu w październiku 2021 roku. Rynek spodziewa się, że zacieśnianie polityki pieniężnej będzie kontynuowane. Szacuje się, że do końca roku stopy procentowe przekroczą 7 proc.  Niektórzy zakładają, że dojdą nawet do poziomu 8 proc. 

RPP: Perspektywy obarczone niepewnością

RPP w komunikacie po posiedzeniu napisała, że dynamika aktywności w gospodarce światowej stopniowo spowalnia. Wpływ na to mają m.in. wysokie ceny surowców i komponentów produkcji, zaburzenia w łańcuchach dostaw oraz konsekwencje inwazji rosyjskiej na Ukrainę. Polskie władze pieniężne zauważają, że także największe banki centralne świata - Rezerwa Federalna i EBC - zacieśniają politykę.

Rada wskazuje, że wzrost PKB w Polsce pozostaje wysoki, jednak duży wkład w to miał przyrost zapasów - dynamika konsumpcji i inwestycji obniżyła się. Nadal rosną także zatrudnienie i wynagrodzenia. W kolejnych kwartałach można oczekiwać utrzymywania się relatywnie korzystnej koniunktury, choć prognozowane jest dalsze spowolnienie wzrostu gospodarczego, a perspektywy koniunktury, zarówno w Polsce, jak i na świecie, obarczone są znaczną niepewnością - napisano.

Władze wskazują, że na wysoką inflację duży wpływ mają ceny surowców energetycznych i rolnych, wzrost krajowych taryf na energię elektryczną, cieplną i gaz ziemny, a także zaburzenia i wysokie koszty w handlu międzynarodowym.

Jednocześnie wzrostowi cen w Polsce sprzyja utrzymujący się wysoki popyt pozwalający przenosić przedsiębiorstwom wzrost kosztów na ceny finalne - podkreślono.

RPP zakłada, że w kolejnych kwartałach utrzymają się czynniki podwyższające dynamikę cen. Jednocześnie podwyższanie stóp procentowych NBP wraz z wygasaniem wpływu szoków obecnie podbijających ceny będzie oddziaływać w kierunku stopniowego obniżania się inflacji w kolejnych latach. Obniżaniu inflacji powinno sprzyjać także umocnienie złotego, które w ocenie Rady będzie spójne z fundamentami polskiej gospodarki - napisano.

Rada podkreśla, że NBP może stosować interwencje na rynku walutowym "w szczególności w celu ograniczenia niezgodnych z kierunkiem prowadzonej polityki pieniężnej wahań kursu złotego". 

Dlaczego RPP podnosi stopy procentowe?

Podnoszenie stóp procentowych ma na celu zmniejszenie inflacji poprzez wystudzenie popytu. Wyższe stopy oznaczają:

  • ograniczenie akcji kredytowej,
  • "odessanie" części pieniądza z rynku przez wyższe raty kredytów,
  • zwiększenie oprocentowanie depozytów i obligacji skarbowych.

Już dziś możemy zobaczyć, jak wyższe stopy procentowe oddziałują na naszą gospodarkę. Według danych Biura Informacji Kredytowej, w maju o 51,6 proc. rok do roku spadła wartość zapytań o kredyty mieszkaniowe. W bankach z kolei rośnie (choć powoli) oprocentowanie depozytów, co zachęca do oszczędzania - w kwietniu saldo bankowych lokat wzrosło o prawie 9,5 mld zł, co jest najwyższym wynikiem od 2008 roku.

Działania banku centralnego są natomiast w pewien sposób sabotowane przez rząd, który zwiększa wydatki. Od lipca czeka nas obniżka PIT z 17 do 12 proc., najprawdopodobniej przedłużona zostanie także tarcza antyinflacyjna i pojawiają się także plotki o waloryzacji 500+. A dodatkowe miliardy w gospodarce to większa presja na podwyżki stóp procentowych.

Inflacja będzie jeszcze rosła

Inflacja w Polsce w maju wyniosła 13,9 proc. I wskaźnik ten w kolejnych miesiącach będzie najprawdopodobniej jeszcze wyższy. Na dużą część koszyka inflacyjnego wpływają kwestie niezależne od nas - to na przykład wojna w Ukrainie czy susza. Analitycy banku Pekao postanowili zbadać inflację wrażliwą na krajową koniunkturę. Według nich prawie połowa koszyka konsumpcyjnego (49 proc.) reaguje na zmiany luki popytowej.

Ekonomiści wskazują, że ta miara tzw. inflacji wrażliwej na wahania koniunktury w kwietniu osiągnęła 10,6 proc., a więc była wyższa od inflacji bazowej (z wyłączeniem cen żywności i energii). Według analityków Pekao można to potraktować "jako argument za kontynuacją cyklu podwyżek stóp".

Nie należy zapominać, że polityka pieniężna ma również pewien ograniczony (ze względu na znaczącą rolę czynników zewnętrznych) wpływ na kształtowanie się kursu walutowego. Według naszych szacunków 25 proc. koszyka CPI wykazuje wrażliwość na wpływ zmian kursu walutowego - podkreślają analitycy. 

Spodziewany szczyt inflacji ciągle się przesuwa. Jeszcze przed wojną w Ukrainie zakładano, że osiągnie ona najwyższy poziom w połowie roku. Obecnie mówi się o wrześniu. Wskaźnik wróci do celu NBP (2,5 proc. z możliwym odchyleniem o 1 pkt proc.) najprawdopodobniej dopiero w 2024 roku.