Polski rząd w obawie przed załamaniem na rynku walutowym zdecydował się wykupić większe ubezpieczenie od kryzysu. Międzynarodowy Fundusz Walutowy zgodził się na zwiększenie przez nas tak zwanej "elastycznej linii kredytowej" z 21 do 29 miliardów dolarów.

Powodem tej decyzji jest wyjątkowo niestabilna sytuacja na światowych rynkach, która ma bezpośredni wpływ na nasz rynek walutowy. Odczuwają to zwłaszcza kredytobiorcy, którym tylko z powodu drożejącego franka raty wzrosły przeciętnie o 160 złotych w ciągu miesiąca. Linia kredytowa wykupiona przez Polskę, to tylko zabezpieczenie, z którego nie musimy korzystać. Jednak w razie potrzeby, nasz rząd może je natychmiast wziąć i zainterweniować na rynku.

Nie ujawniono, ile płacimy za możliwość uruchomienia tej pożyczki. Ostatnim razem, kiedy Polska korzystała z linii kredytowej, koszty wyniosły 52 miliony dolarów rocznie.

Minister finansów i prezes Narodowego Banku Polskiego, którzy podpisali się pod wnioskiem, przyznali, że naprawdę mamy poważny problem z naszą walutą. I potrzebujemy większego wsparcia z zagranicy.