Prowadzone dziś rozmowy płacowe między górniczymi związkowcami a wiceministrem aktywów Piotrem Pyzikiem zakończyły się fiaskiem. Oznacza to, że górnicy rozpoczną protest.

To, że będzie protest, to jest (pewne - przyp. RMF FM) na 100 procent - przyznał jeden ze związkowców w rozmowie z reporterem RMF FM Marcinem Buczkiem.

Jesteśmy zawiedzeni. Pan minister przyjechał z niczym. Przyjechał pogadać i przekonywać nas do tego, że ma jakieś problemy - to są ich problemy, bo to nie my spóźniliśmy się z ustawą (o pomocy dla górnictwa - przyp. RMF FM) i z pewnymi działaniami - powiedział z kolei szef górniczej Solidarności Bogusław Hutek.

Związkowiec przypomniał wcześniejsze deklaracje, zgodnie z którymi do końca tego roku spodziewane było "zielone światło" Komisji Europejskiej dla systemu dopłat do górnictwa, a stosowne regulacje miały być z początkiem 2022 roku wprowadzone w życie.

Dzisiaj sprzedajemy węgiel po kosztach, po niskich cenach - chociaż są wysokie na rynku - i nie ma dla tego wyjaśnienia. Oni nas słuchają, ale nie słyszą i nie rozumieją. Więc my robimy swoje  - dodał Bogusław Hutek.

W środę ma zebrać się sztab protestacyjno-strajkowy, podczas którego ustalona zostanie forma protestu i jego termin. Związkowcy zapowiadali wcześniej blokadę wysyłki węgla z kopalń od stycznia oraz referendum strajkowe w kopalniach.

Pytany o planowane protesty wiceminister Pyzik skomentował, że związkowcy "mają do tego pełne prawo". Wtorkowe rozmowy ocenił jako bardzo merytoryczne.

Negocjacje nie zakończyły się tak, jak obie strony by sobie chciały życzyć, ale negocjacje trwają. Dla mnie - i to przedstawiłem stronie społecznej - najważniejszą kwestią jest dokończenie procesu legislacyjnego w parlamencie, czyli przejście ustawy (ustanawiającej system publicznego wsparcia dla górnictwa - przyp. RMF FM) przez Senat, a następnie zaakceptowanie przez Sejm - przyznał po wtorkowych rozmowach wiceminister Pyzik.

Zadeklarowałem, że następnego dnia po tym, kiedy ten proces (legislacyjny - PAP) zostanie zakończony, ja deklaruję ciąg dalszy tych rozmów. Strona społeczna miała inne zdanie i nie doszło do porozumienia. W każdym razie to nie jest przerwanie tych rozmów - strona społeczna jest otwarta na te spotkania, oczywiście ja też. Tylko, tak jak powiedziałem - chcę tu przyjechać z konkretem po legislacji ustawy - wyjaśniał wiceminister.

Będziemy dalej prowadzili rozmowy. Trudno o rozwiązania idealne, one w zasadzie nie występują. Natomiast będziemy szukali tego typu rozwiązań, które pozwolą obu stronom zaakceptować jakieś wspólne porozumienie - zadeklarował po wtorkowym spotkaniu prezes PGG Tomasz Rogala.

Związkowcy z PGG domagają się rekompensaty pieniężnej za przepracowane od września do grudnia weekendy lub wypłaty jednorazowego świadczenia dla załogi. Oczekują wzrostu średniego wynagrodzenia brutto w spółce do 8200 zł wobec 7829 zł obecnie. Związki chcą też rozmawiać o skali podwyżek w przyszłym roku.

W ubiegłym tygodniu, po fiasku rozmów z zarządem PGG i podpisaniu protokołu rozbieżności, związkowcy przez dobę blokowali kolejowy transport węgla z kopalń do elektrowni. Jak mówili, był to "sygnał ostrzegawczy" dla rządu przed wtorkowymi rozmowami z udziałem wiceministra aktywów państwowych Piotra Pyzika.