Już jutro, w sylwestrową noc Estonia wprowadzi u siebie euro. Można spodziewać się, że w Estonii ceny w sklepach pójdą w górę. Do tego finanse tego kraju mogą ucierpieć, bo to będzie jeden z najmniejszych i najbiedniejszych krajów strefy euro z 15-procentowym bezrobociem.

Pomimo tego władze w Tallinie chcą się pokazać z dobrej strony i już teraz zapowiadają, że pomimo problemów pożyczą bankrutującej Irlandii 130 milionów euro. O ogromie tej kwoty niech świadczy fakt, że cały budżet tego kraju to 6 miliardów euro. Estonia jest dowodem kraju, który pomimo bardzo trudnej sytuacji gospodarczej - przypomnę spadek PKB o 14,1 proc. w 2009 roku - spełnił wszystkie kryteria członkowskie, czyli Estonii się chciało, Estonia mogła - ocenia ekonomista Rafał Antczak.

Ale Estonii może przestać się chcieć, jeśli okaże się, że popełni niektóre błędy Słowaków, którzy dwa lata temu przyjęli euro, po bardzo niekorzystnym kursie. W efekcie kryzys był dla nich bardzo bolesny. Nic więc dziwnego, że Słowacy głośno mówią o chęci powrotu do poprzedniej starej, sprawdzonej korony.