Klient nasz pan. Wydawać by się mogło, że to naczelna maksyma wszystkich handlowców. Ale jak się okazuje nie zawsze. Cenowy bałagan wynikający z niedbalstwa i opieszałości, nieświeże wyroby garmażeryjne, oszustwa w kasach i łamanie ustawy o języku polskim. Gdzie? W kilku skontrolowanych śląskich hipermarketach. Nieprawidłowości wykryła podczas kontroli Państwowa Inspekcja Handlowa.

Nasza katowicka reporterka Anna Talarek, zapoznała się szczegółowo z wynikami tej kontroli. Te, które szczególnie ją zainteresowały na pewno nie zabrzmiały apetycznie: "Zepsute: golonka, kurczaki pakowane hermetycznie, w których są larwy muchy. Pieczone na rożnie kurczaki, które są nieświeże". Co ciekawe produkty te nie były przeterminowane twierdzi rzecznik Inspekcji Handlowej Adam Zawiszowski, ale po prostu źle przechowywane. Kolejną dla wielu chyba bulwersująca sprawą jest wykorzystywanie przez kasjerki naiwności i roztargnienia klientów. Na własnej skórze odczuła to jedna z pracownic Inspekcji Handlowej: "Stwierdziła, że na paragonie ma towary, których nie kupowała, których nie miała w koszyku. Zdarzyło się to dwukrotnie w tym samym sklepie, w dwóch różnych kasach, więc jest to proceder dość rozpowszechniony. Najbardziej uciążliwym problemem, z którym walczą inspektorzy to bałagan cenowy we wszystkich hipermarketach. Inna cena towaru na półce, inna w kasie. Ta druga zazwyczaj wyższa nawet o kilkanaście złotych. Kierownictwo sklepów tłumaczy to tym, że ceny do kasy przesyła komputer na bieżąco, jednak pracownicy nie nadążają z jej zmianą na półce. Ostatni kamyczek do ogródka hipermarketów to łamanie ustawy o języku polskim. najczęściej chodzi o instrukcje obsługi sprzętu RTV i AGD a raczej ich brak w języku polskim. Ciekawym przypadkiem okazała się też lampka nocna z instrukcją w języku chińskim.

18:00