Ryby zwane "byczymi babkami" to prawdziwa zmora Bałtyku. Coraz bardziej zagrażają ekosystemowi i innym gatunkom morskiej fauny. Naukowcy, rybacy i wędkarze obserwują w ostatnim czasie prawdziwą inwazję tych morskich drapieżników.

Ryby są niewielkie, mają około 25 centymetrów długości i pochodzą z Morza Czarnego. Do polskiej części Bałtyku trafiły kilka lat temu. Przypłynęły najprawdopodobniej w ładowni jednego ze statków, szybko się rozmnożyły i - na nieszczęście - zadomowiły. Obojętnie co założy się na haczyk - szybko trafia się babka. "Na Wiśle podobno łapią je na ciasto. Jak śledź idzie na tarło, to go nie zastaje, bo "byczek" wszystko zżera. Był węgorz, okoń, flądra - teraz jak na lekarstwo" - mówią miejscowi wędkarze. "Aby więc zredukować populację babki, należałoby wzmóc jej połowy, ale nikt nie może tego nakazać" - mówi Krzysztof Skóra ze stacji morskiej w Helu. Ryba musi być potrzebna na rynku - do spozycia czy przetwórstwa, wówczas rybacy bedą chcieli ja łowić, bo będą mogli ja sprzedać - dodaje Skóra.

"Babski" problem zgłębiał reporter radia RMF z Trójmiasta, Robert Gusta - posłuchaj jego relacji:

06:30